sobota, 16 kwietnia 2016

Dlaczego polityk musi być moralny?

W grze politycznej najczęściej na pierwszy ogień idzie moralność uczestnika gry. W całej plejadzie zdań warunkowych często używanych przez polityków nagięcie do czegoś lub przegięcie czegoś to chleb powszedni. Jeżeli zrobisz dla mnie to, to dostaniesz... Jeżeli odpuścisz, to w zamian otrzymasz… Nie wychylaj się z tym wnioskiem, bo… Musisz teraz powiedzieć, że… albo inaczej… Kto ogląda serial Domek z kart - wie o co chodzi. Rzecz jasna handel polityczny, czy negocjacje nie zawsze mają na celu nagięcie kręgosłupa moralnego, ale przeważnie ocierają się o niego. Trudna to sztuka trwać przy własnych wartościach i umieć dogadać się z kimś zupełnie różnym. Do tego trzeba mieć odwagę bycia prawdziwym, to znaczy odwagę do przyznania się do błędu i odwagę do zwyciężania. Większość graczy politycznych to przerasta i wybierają inne ścieżki. 


Zazwyczaj w polityce obserwujemy syndrom dojścia do władzy. Był człowiek, który godnie nas reprezentował, społecznik, otwarty na ludzi, uprzejmy, kulturalny, kiedy tylko siadł na krześle władzy, z którego mógł decydować o wielu nieznanych mu do tej pory sprawach - stał się graczem politycznym, dla którego wcześniejsze wartości zniknęły, ponieważ pojawiły się nowe. To wszystko w jednym zdaniu - szybko i sprawnie. Innymi słowy krzesło zmieniło jego kręgosłup moralny na elastyczny i niełamliwy. Wyjątków od tej reguły należy szukać ze świecą - ot, tak natura ludzka.  

Najbardziej perfidnym z ludzkiego punktu widzenia są gracze polityczni, którzy z góry określają wartości moralne jako karty przetargowe na drodze swojej iście historycznej kariery politycznej. To nazywa się hipokryzją polityczną, ale o tym kiedy indziej. Taki gracz ustala sobie często (jeśli jest w miarę inteligentny)   wartość, która na drabinie społecznych wartości stoi bardzo wysoko i robi wszystko w imię tej jednej jedynej. Są tacy gracze, którzy dla "Polski" poświęcają swój czas, tworzą dla ludzi kasy oszczędnościowe, w pocie czoło zbierają pieniądze i całymi nocami obmyślają co zrobić, żeby nikt nie zobaczył jak przekładają pieniądze do własnej kieszeni. Robią to dla "Polski", bo termin "Polska" to przez przypadek nazwa kraju nad Wisłą. Realnie istnieją dla nich tylko ich własne interesy, nominalnie harują dla "Polski".

Czasami zdarza się, że polityk staje się niewolnikiem własnej moralności. W cywilnym świecie nazywa się to po prostu moralizmem. Przed moralizmem przestrzegają wykształceni duchowni, bo wiedzą, że skrajne potraktowanie jakichkolwiek wartości w życiu prowadzi do choroby. Jasno wypowiadał się o tym ksiądz Tischner. Polityk, który wpadnie w sidła moralności postrzega świat przez filtr zasad moralnych. Groteskowe jest widzenie na przykład zakładu produkującego opony do traktorów jako przedmiotu moralnego, ale niestety niektórzy tak mają. Inni moralizują i stają się mędrcami narodowymi. I zazwyczaj są to gracze polityczni zagubieni, ponieważ ich odrealnienie jest procesem nieodwracalnym.

Moralność polityka nie różni się od moralności szarego człowieka. Jeśli zaś różni się od zwykłej moralności opartej na prostych zasadach tym gorzej dla elektoratu, który takiego gracza wybrał.

4 komentarze:

  1. Dobre, ale domaga się rozwinięcia. Jak się zaczyna czytać, to jest wrażenie, że to jest artykuł jest bardziej całościowy. Nie dostajemy też odpowiedzi na postawione pytanie: "Dlaczego polityk musi być moralny?"

    OdpowiedzUsuń
  2. To prawda. Ograniczona forma blogu też mnie krępuje. Postaram się na oddzielnych stronach dokonać solidnej analizy kilku z poruszanych tematów. :-) Pytanie: Dlaczego polityk musi być moralny jest prowokacją. Próba odpowiedzi już na wstępnie rodzi wiele pytań: Czy moralność może być odgrywana? Czy polityk może obnażać się ze swoich słabości? Jaką moralność uznać za wiodącą? :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Artykuł zainteresował mnie tytułem. Obecnie mamy do czynienia z przejęciem moralności przez jedną stronę. Nie jest to przejęcie wrogie. UW całkiem świadomie zrezygnowała z argumentacji moralnej. Pamiętam, jak stery przejął Balcerowicz. Jego argumentacja była całkowicie gospodarcza, wzmacnianie klasy średniej., etc. Wkrótce UW przestała się liczyć. On się teraz zmienił, punktuje niemoralność postępowania prawicy. W Polsce moralność jest ważnym składnikiem polityki, tylko nie może być tak, że jedna strona ją zawłaszcza. Druga strona powinna uściślić, ogłosić i bronić swoich wartości. Trzeba ich do tego wzywać, inaczej są stroną z definicji przegraną.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się. Opozycja potrafi tylko narzekać. Nie definiuje na nowo rzeczywistości, którą chce zmienić. Kluczem, rzecz jasna, jest podbicie serc rodaków. Drogą do tego jest zaproponowanie pewnych wartości, które są niezbędne w życiu Polaka. Z drugiej strony trudno wyrwać zawłaszczone wartości. :-)

    OdpowiedzUsuń