W języku polskim
brakuje ładnego określenia na to co Amerykanie nazywają lobbingiem, czyli
wywieraniem wpływu na środowisko polityczne w celu osiągnięcia korzyści. Na pewno
handel polityczny jest lepiej brzmiącą nazwą, ale w szczególnej polskiej
sytuacji kupczenie oddaje trafniej stan rzeczywisty. W polityce kraju nad Wisłą
teoretycznie zakazane jest to co w rozwiniętych demokracjach dawno stało się
legalne. Legalne to znaczy, że czerpie się z tego tylko zyski, ponieważ to jest
i już.
W świecie społecznym wiele rzeczy jest i już. Najstarszy zawód świata jest i już. Narkotyki są i już. Kobiety od zawsze usuwały ciążę (w różnych, często skomplikowanych okolicznościach) i już. Można dopowiedzieć, że prostytucja, narkotyki, aborcja były, są i będą. Zróbmy eksperyment: Otrzymaliśmy publicznie list z roku 2021, w tym liście jest jak byk napisane, że liczba prostytutek w tym kraju wynosi około 50 tysięcy (mężczyzn i kobiet). W post scriptum jest napisane, że ich dochody to około 5 miliardów złotych. Co robić? Partia rządząca rozgląda się po agencjach sondażowych i cicho zapytuje: A co na to naród? Oczywiście naród, który chce się rozwijać powie, że trzeba to opodatkować, natomiast naród, który dzieli świat na dobro i zło powie, że zaostrzyć strzeże! W ten sposób jeden naród zyska 1 miliard złotych, a drugi naród straci 1 miliard złotych i jeszcze drugi miliard na wzmocnienie straży. A co zrobi partia rządząca? Pójdzie za narodem bez względu na okoliczności. Bez względu na to co mówi naród, rząd nie jest od rządzenia w kategoriach ekonomicznych, ale jest od kupczenia.
W grze politycznej
ten, kto więcej skupił obietnic dotyczących bezpieczeństwa państwa,
bezpieczeństwa energetycznego, walki z korupcją i nepotyzmem, praworządności,
równych szans i tak dalej ten ugrywa więcej. Naród nad Wisłą wrażliwy na
punkcie niepodległości jest w stanie dać się podkupić każdemu kto głośno
krzyknie : Na wroga! (kimkolwiek ten wróg nie byłby). Najpierw partia skupuje
obietnice, a potem je sprzedaje. Sprzedaż obietnic najczęściej odbywa się w
trakcie wyborów, ale są takie obietnice, których w czasie wyborów wypowiedzieć
nie wolno. Po wyborach to już co innego. Po wyborach trzeba przeć z całą siłą i
kupczyć nadal obietnicami. Czasami trudno nawet odtworzyć kontekst realizowania
jakieś obietnicy, ponieważ jej ważność już dawno wygasła. Mamy takie wrażenie
jeśli chodzi o ostatnią sprawę dotyczącą unieważnienia ustawy z 1997 roku.
Szkoda, że kupczenie jest nielegalne. Z legalnością przyszłaby
transparentność i uczciwość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz