Zanim
zaczniemy głęboko analizować czym zdrada polityczna jest, a czym nie jest,
przyjrzyjmy się dwóm politykom Kowalskiemu i Nowakowi. W drugim dziesięcioleciu
XX wieku w kraju nad Wołgą pewien młody aktywista Kowalski zakochał się w
ślicznej kobiecie. Przynosił jej do więzienia ciepłe ubranie i smaczne
jedzenie. Jeden z jego towarzyszy zauważył
słabość i zaczął Kowalskiego szantażować. Kowalski myśląc o lepszej przyszłości, uwolnił kobietę i chciał
z nią uciec za granicę. Został złapany i ukarany. Wyrok brzmiał: Za zdradę narodu…
Na początku XXI wieku doskonale zapowiadający się humanista Nowak, postanowił w kraju nad Wisłą poświęcić się polityce. Uzasadnił, jako osoba już publiczna, że dobro społeczne leży mu na sercu i chce reprezentować część społeczeństwa, która wyznaje podobne wartości. Nowak związał się z partią, która umożliwiła mu bardzo dobry start - został ministrem. Po kilku latach znalazł się w partii, która reprezentowała przeciwne wartości. Jego elektorat również się zmienił. Nowak zdążył jeszcze utworzyć swoją partię, której nazwy raczej nikt nie pamięta. Nowak zaczął pełnić ważną funkcję państwową. Czy Nowak dopuścił się zdrady?
Na początku XXI wieku doskonale zapowiadający się humanista Nowak, postanowił w kraju nad Wisłą poświęcić się polityce. Uzasadnił, jako osoba już publiczna, że dobro społeczne leży mu na sercu i chce reprezentować część społeczeństwa, która wyznaje podobne wartości. Nowak związał się z partią, która umożliwiła mu bardzo dobry start - został ministrem. Po kilku latach znalazł się w partii, która reprezentowała przeciwne wartości. Jego elektorat również się zmienił. Nowak zdążył jeszcze utworzyć swoją partię, której nazwy raczej nikt nie pamięta. Nowak zaczął pełnić ważną funkcję państwową. Czy Nowak dopuścił się zdrady?
Znamy kilka kontekstów zdrady, na przykład zdrada na wojnie, zdrada małżeńska, zdrada Judasza. Potrafimy wyobrazić sobie społeczne uzasadnienie kary za zdradę. Chcemy jednak, żeby zdrada była czymś wyraźniejszym, czymś więcej - ostatecznością w warunkach pokoju. Za cholerę jednak nie dajemy sobie rady ze zrozumieniem zdrady politycznej w warunkach stanu braku otwartej wojny. Zdrada w wymiarze politycznym nie jest zgodnie z definicją świadomym i intencjonalnym zawiedzeniem zaufania i narażeniem na straty, ale figurą retoryczną - gilotyną retoryczną, pod którą można schować emocjonalną nienawiść do przeciwnej opcji politycznej. Bo zdradą może być wszystko i nic.
W demokracji zdrada polityczna nie ma żadnego znaczenia realnego. Mechanizm demokracji zakłada kontrolę nad państwem wielu instytucji, dzięki której wykluczona jest zdrada w znaczeniu wojennym. Nawet zdrada stanu, jeśli nie kończy się uszczupleniem terytorialnym ani śmiercią polityków w znaczeniu politycznym nadal pozostaje tylko narzędziem gry politycznej.
Jednak kiedy zniszczy się instytucje kontrolujące demokrację w państwie, czyli między innymi trójpodział władzy, wtedy demokracja umiera, rodzi się inny system ustrojowy i zdrada nabiera takiego znaczenia jak w czasach rewolucji sprzed prawie stu lat.
Słowo sięgnęło bruku. Wielkie słowa nic nie znaczą. Stają się tylko straszakiem w ustach chojraków politycznych. Ostatnim razem kiedy zasadnie użyto tego słowa nie rozwiązano sprawy do końca. Chodzi o pułkownika Kuklińskiego. Nie oczyszczono człowieka, nie sprecyzowano znaczenia tego słowa.
OdpowiedzUsuń