Rozmowę knujących przeciw nam sąsiadów czasami udaje
się podsłuchać, prywatnie rozmawiających polityków także, ale dialogu politycznego nie podsłuchamy nigdy.
Dialog polityczny został obdarty z tej odrobiny intymności i tajemnicy, która
drzemie w zwykłej rozmowie, ponieważ dialog polityczny jest sprawą publiczną
(zakładamy, że mówimy o państwie demokratycznym). Dialog polityczny dzieje się
na oczach zwolenników i przeciwników, na oczach polityków z innych ugrupowań,
na oczach dziennikarzy. Wszystko co zostanie powiedziane jest analizowane na
dziesiątą stronę i opinia publiczna,
czyli obserwujący rozmowę ludzie są przekonani co do własnych ocen. Jawność
dialogu politycznego jest druzgocąca.
Dialog polityczny
to, rzecz jasna, nie tylko słowa, ale działania, które wcześniej muszą być
wskazane za pomocą słów. Dla przykładu elementem dialogu jest decyzja podjęta
przez ministra obrony o pomocy finansowej oddziałom obrony terytorialnej.
Specyfika tego rodzaju dialogu polega na postawieniu współrozmówcy w sytuacji faktów dokonanych, ale jak wiemy każda
władza się kiedyś kończy i odpowiedzią następnej władzy będzie rozwiązanie tych
oddziałów.
Amerykanie wymyślili
sposób rozmawiania, który nazwali win-win.
Każdy spór można rozwiązać, jeśli obie strony chcą. Metoda zawarta jest w
sześciu punktach. Rozpoznać i określić problem.
Opisać możliwe rozwiązania.
Ocenić rozwiązania. Podjąć decyzję na drodze konsensusu. Wprowadzić tę
decyzję w życie. Ocenić, czy rozwiązanie się sprawdza. Jednym słowem, dla chcącego
nie ma nic trudnego. Można oczywiście stosować inne metody dogadywania się.
Jedynym warunkiem jest chcieć. Chcieć dla dobra ludzi. W myśli przysłowia: zgoda buduje, niezgoda rujnuje. Można nawet
nazwać sprawę górnolotnie i powiedzieć: Dla
dobra kraju.
Obecnie w dialogu politycznym kraju nad Wisłą kultywuje się wiekowo zaawansowaną metodę rozmowy, którą Amerykanie nazywają lose-lose. W wydaniu polskim często nazywaną zesr*m się, a nie dam się. Metoda jak metoda… Cywilizowany świat uciekł od tego sposobu uprawiania dialogu politycznego. Pozostaje pytanie dokąd prowadzi dialog polityczny, w którym wszyscy poniosą porażkę. Czy bardziej zasadnym pytaniem jest pytanie o rozmiar klęski? Jak podsłuchać przyszłość?
Nie każda walka polityczna jest dialogiem. W Polsce dominuje teraz jawnie wprowadzona przez PiS zasada zastawiania pułapek i generowania konfliktów, a nie ich rozwiązywania. Jeśli jedna ze stron przyjmuje jak podstawę działania taktykę wojenną, nie może być mowy o dialogu między walczącymi stronami. Niestety wojna przyniesie straty. Do dialogu, jak podejrzewam, dojdzie dopiero wtedy, kiedy strona generująca konflikty zda sobie sprawę z tego, że za dużo na nich traci. Chwilowo wpycha nas w ślepy zaułek, w którym przyszykowane już narzędzia władzy autorytarnej będą wykorzystywane i dialog będzie się oddalał.
OdpowiedzUsuńZgadzam się w 100 procentach. Dialog się oddala. Pogłębia się przepaść między prawdziwymi Polakami i zwykłymi Polakami. Tak najprawdopodobniej wyglądała eskalacja antysemicka w latach 30-tych. Możemy doświadczyć powtórki z historii. Ale czy warto? Czy to ma sens?
OdpowiedzUsuń