Potrafimy
jednym spojrzeniem ocenić czy dziecko kłamie,
czy mówi prawdę. Mamy na to swoje sposoby, każdy ma swój - byleby skuteczny.
Wiemy też, że świat nie dzieli się tylko na prawdziwy i kłamliwy, ale że są
jeszcze światy pomyłek, iluzji, niewiedzy i inne, które usprawiedliwiają
czasami drobne nieprawdy. Są też światy,
które usprawiedliwiają na nasze prawdy i trzeba je wypowiedzieć, żeby bardziej
bolało, na przykład: Powiem ci prawdę, że nigdy
cię nie kochałam, szkoda, że straciłam z tobą 20 lat życia. Pomijamy dla
dobra sprawy milczenie, które jak mówią psychologowie może przerodzić się w
torturę. W aspekcie publicznym milczenie działa raczej jako wyciszacz.
Dla polityka kłamstwo jest chlebem powszednim. Gdyby polityk nie umiał kłamać, nie byłby politykiem, ponieważ zostałby szybko namierzony przez konkurencję i stłamszony. Życie polityka to trudny kawałek chleba. Kłamstwo polityczne musi być kontrolowane, to znaczy puszczone w przestrzeń publiczną musi tam przebywać przez jakiś czas dopóki nie straci na sile. Pamiętamy chyba najbardziej absurdalną wypowiedź ostatnich lat o talibach, którzy wylądowali w Klewkach. To kłamstwo też miało swoje znaczenie. Polityk biorąc kłamstwo do ręki (bardziej do ust) musi wiedzieć czemu ono służy. Choć czasami zdarzają się kłamstwa wypowiedziane w celu odwrócenia uwagi (jak ta o talibach). Psychologowie dzielą kłamstwa na mimowolne, altruistyczne, żartobliwe, egotystyczne, manipulacyjne, destrukcyjne. Polityka interesują tylko te dwa ostatnie.
Kłamać
przecież też trzeba umieć, a jeśli się tego nie umie należy nabyć kilka technik
umożliwiających swobodne kłamanie. I po kolei każdy polityk studiuje dziedzinę
kłamstwa w następujący sposób: poprzez ukrywanie
faktów, poprzez aktywne ukrywanie, tj. wypaczanie
faktów (osoba stłukła szklankę - należy zbadać podłogę), poprzez fałszowanie emocji - nakładanie masek uśmiechu
albo przygnębienia, poprzez uwiarygodnienie
fałszywych faktów (to trwa od sześciu lat), poprzez manipulowanie przekazem faktów (prosta selekcja
faktów wystarczy), poprzez granie w prawdę i
fałsz (każda taka gierka kończy się wtłoczeniem kłamstwa w fakty).
Żeby
polityk w grze politycznej był naprawdę dobry musi jeszcze poznać kilka
sposobów okłamywania. Musi nauczyć się jak
manipulować językiem, żeby nigdy, ale to nigdy nie być posądzonym o
kłamstwo. Najlepiej jeśli powie to ktoś inny, a polityk wskaże jak to
zinterpretować. Oto jest najlepsza droga do kłamstwa politycznego - pośrednia droga co celu - wciśnięcie delikatne
do ust słów, których nie mówił. To dopiero subtelność. I zabawa się dopiero
rozpoczyna!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz