czwartek, 20 kwietnia 2017

Nauczyciele na drzewa, uczniowie łapcie za dzidy!

Reforma edukacji stała się faktem, długopis marionetki nie zadrżał przed podpisem najgorzej przegotowanej ustawy w dziejach polskiego parlamentaryzmu. Machina ruszyła, wcale nie wolno, wcale nie ociężale, ale szybko, bo czasu jest mało, a chętnych do defraudacji wielu. Różnej maści padlinożercy, ludzie hieny, ludzie sępy rzuciły się na podział łupów. Instynkt podpowiedział im, że każda źle przygotowana zmiana oferuje niespodzianki w nieograniczonych ilościach. Największe szczęście mają ci, którzy piastują przez przypadek urzędy dyrektorów i jednocześnie należą do ugrupowania rządzącego. To oni są największymi beneficjentami, oni - gdzieś tam - na głębokiej prowincji wyprowadzają teraz sprzęty i przeznaczone na szkołę pieniądze, ponieważ za pół roku już nikt nie będzie chciał ich rozliczać. Za pół roku będzie po sprawie. To co zdążą nakraść będzie ich! Czyli reforma działa.


Oczywiście wielkim nietaktem autora jest posądzać Prawdziwych Polaków przynależących do jedynie prawdziwej polskiej partii słuchającej suwerena o tak niecne czyny, niestety nawet pobieżna obserwacja życia na prowincji uczy, że z tej grupy ludzi wywodzą się najwięksi cwaniacy i krętacze. Dobrze jest się ukryć za maską patriotyzmu i zagarniać dla siebie pozostawione na łaskę losu dobra. Zasłona ideologiczna jest w stanie zakryć największe świństwa, a więc drobne złodziejstwo jest raczej tylko delikatnym przewinieniem nikogo nie krzywdzącym. Dobra ta zmiana pozwalająca robić to wszystko co kiedyś za komuny pod wspaniałą przykrywką Jedynie-Prawdziwych-Polaków-Katolików-Chodzących-Do-Kościoła. Znowu aktualna jest maksyma "Państwowe - to można kraść!"

Wśród ludzi związanych z edukacją są też zapewne uczciwi nauczyciele, ale reforma skutecznie ich przesieje przez sito przynależności partyjnej i będą mogli żyć wspomnieniami idealnej i uczciwej szkoły jaką chcieli tworzyć. Po reformie zawód nauczyciela najprawdopodobniej będzie można nazwać zawodem opiekuna ideowego, którego celem będzie kształcenie Prawdziwych Polaków i Prawdziwych Polek prawdziwie oddanych wodzowi lub ksiądzu dyrektorowi (ten wybór zostanie w swoim czasie również zniesiony do Jedynie Prawdziwego Wodza Prawdziwych Polaków). Wskazując na kawałek chleba, na pytanie co to jest uczeń będzie miał prostą odpowiedź - tak jak za komuny: To jest polityka.

W konsekwencji, co jest rzeczą nieuniknioną, tak zwane szkoły produkować będą dzicz wyborczą zorientowaną w świecie zrepolonizowanym tylko na patriotyzm rozumiany jako wierność wodzowi. Zachowają pozory demokracji podobnie jak ma to miejsce na Białorusi. Będą pławić się we własnym ograniczeniu jak młodzież rosyjska i będą szczęśliwi, że Jezus urodził się w Częstochowie i był Prawdziwym Polakiem podobnie jak oni.

Około roku 2030 źli Niemcy, Francuzi i Brytowie zorganizują od Bugu do Odry dobrze strzeżony rezerwat dla systematycznie degradującego się plemienia Prawdziwych Polaków Katolików i pozostanie tylko strzelić sobie w łeb przed pomnikiem Wielkiego Reformatora Edukacji - Anny Zalewskiej.

sobota, 4 lutego 2017

Polityczne decyzje odczłowieczają naród. Oto przykład.

W jednym fakcie dotyczącym człowieka ukrywa się cała jego moralność i stosunek do drugiej osoby. To bardzo wrażliwa sprawa, ponieważ czasami oceniamy ludzi bardzo powierzchownie krzywdząc ich. Nigdy jednak nie przechodzimy obojętnie obok krzywdy, którą wyrządzają inni. Nawet jak udajemy, że nic się nie stało, że możemy o tym zapomnieć sprawa do nas powraca, odzywa się skryte w kieszeni sumienie. Sprawy nierozwiązane powracają do nas niczym bumerang  - znienacka, nieoczekiwanie. Czy chcemy czy nie chcemy stajemy w takiej sytuacji naprzeciwko złu
Jesteśmy świadkami tego, jak polski rząd odmówił pomocy dziesięciu chorym syryjskim dzieciom. Dziesięciu! Ten fakt mówi tyle: Oto rząd polski jest zły; nie w sensie fachowości, czy sprawności działania - jest zły ponieważ sprzymierzył się z siłami, które ZŁO tworzą. Ontologiczne zło wpisane w świat jest zawsze zamykające i odcinające. To jest motywem działania polskiego rządu - zamknięcie się i odcięcie od świata, zamknięcie oczu na to, co jest krzywdą i wyłganie się bliskimi sprawami, na przykład, że w kraju jest bieda, że w kraju ludzie umierają na raka. Otóż, tego zło potrzebuje, żeby móc się beztrosko rozprzestrzeniać i jeszcze strachu, bo strach jest diabelskim doradcą człowieka.

Nie przyjęcie 10 chorych sierot do 36-milionowego kraju, który jeszcze przed chwilą był prawie równorzędnym partnerem dla potęg europejskich jest ZŁEM. Chore dzieci doświadczone wojną w całym cywilizowanym świecie stanowią symbol okrucieństwa świata, z którym należy walczyć. Nie można pozwolić na pozostawienie ich samym sobie. Nie ma miejsca na strach, czy ewentualne pogróżki ze strony terrorystów. To jest pomoc dzieciom!  Nie ma racjonalnego wytłumaczenia przed decyzją odmowną. Decyzja, którą podjął rząd jest z gruntu przepełniona strachem i nienawiścią - oto dwie wspaniałe włócznie zła.

Jak w każdej grze istnieją pewne granice, które określają koniec gry i przejście w inny stan - tak w grze politycznej granicą, której przekraczać się nie powinno jest granica człowieczeństwa. Z drugiej strony ta granica jest nieustannie definiowana na nowo, zależnie od potrzeb krezusów. Możemy zadać sobie pytanie co się stanie z polskim rządem, jeśli nie przyzna się do błędu i będzie iść w zaparte, że to była dobra decyzja? Co się stanie z ludźmi, którzy żeby nie wpaść w dysonans poznawczy będą próbować uzasadniać decyzję rządu jako właściwą? Czy ta gra na moralności ludzi może przynieść dobre wyniki? Czy historia przed czymś nas nie przestrzega (oczywiście historia odnosząca się do tego problemu - historia Niemiec przedwojennych)? Czy nadal mamy być biernie uwikłani w działania niedojrzałych ludzi?

poniedziałek, 30 stycznia 2017

Trzeba wylać żółć, żeby zdobyć władzę.

Obserwuję codzienne polskie media i nasuwają mi się pewne tezy do omówienia.

Teza pierwsza.
Media w drastycznie szybkim tempie dostają się w ręce człowieka, którego ani przeszłość, ani intencje, ani kompetencje nie są jasne - ojca dyrektora Tadeusza Rydzyka.
Sukcesywnie zdobywa coraz więcej słuchaczy, widzów odwołując się do związków z chrześcijaństwem - co również jest sprawa nie do końca jasną. Czy to co propaguje Rydzyk jest oparte na Piśmie Świętym, czy Pismo Święte służy tylko jako wytrych do ludzkich serc?


Teza druga.
Posiadając kilka milionów zaślepionych w niego wyznawców, czyli przekładając to na siłę polityczną posiada ten człowiek kilka milionów głosów wyborczych, które mogą decydować o być albo nie być partii rządzącej.
To tak jakby Zuckerberg posiadając Facebooka decydował o losach Ameryki.
Władza Rydzyka w niewidzialny sposób rośnie.

Teza trzecia.
W zamian za możliwość modlitwy i utrzymania wiary przodków Rydzyk otrzymuje gigantyczne wsparcie finansowe już nie tylko od wyznawców, ale również od rządu, który został mu podporządkowany. Nie wdając się w szczegółową analizę możemy wysnuć wniosek, że Rydzyk stanie się (jeśli już się to nie stało) najbogatszym człowiekiem w Polsce.

Teza czwarta.
W Polsce nawet komuniści musieli uznać siłę i moc Kościoła. Jednak tym razem siła i moc Kościoła została przejęta przez Rydzyka w sposób bardzo sprytny. Większość biskupów stało się poddanymi Rydzyka przez co większość katolików w Polsce - to wyznawcy nie wiary w Chrystusa, ale wiary w coś co Rydzyk za Chrystusa im sprzedaje.

Teza piąta.
Nieodparte wrażenie jakie nasuwa się w czasie obserwacji spotkań Rydzyka z ludźmi jest takie, że rozkochał w sobie ciemny lud, który całuje go po rękach i traktuje jako namiestnika samego Pana Boga. Rydzyk jest pierwszym po Bogu, a więc kim nadzwyczajnym, kogo należy słuchać bezkrytycznie. Rydzyk stał się panem ludzkich dusz milionów Polaków.

Wniosek:
Rydzyk ma media, władzę, pieniądze, Kościół i nawet samego Pana Boga w ręku. Jeszcze nie wspomniałem o edukacji, a to dla mnie zbyt bolesne, że podejmować temat łamania ludzkich głów (bo przecież tak robili Niemcy z dziećmi brrr…). Rydzyk jest wszechwładny. Co może zrobić człowiek, który ma taką władzę? Czy był ktoś w historii świata kto dążył do jeszcze większej władzy i dał komukolwiek coś dobrego?

Może lepiej podzielić dla dobra katolicyzmu na Kościół papieski i Kościół rydzykowy. Świat stałby się przejrzystszy.

poniedziałek, 2 stycznia 2017

Wczesny Gierek, wczesny Morawiecki

Drodzy Państwo, a teraz udamy się do pokoju roku 2016. Spójrzmy na tą wspaniałą architekturę myśli, jaką po sobie zostawili wybitni politycy i ekonomiści partii wówczas rządzącej. Świat podzielił się na my i oni, przeszłość została uogólniona do jednej frazy - komuniści i złodzieje, w ekonomii nastąpił zwrot o 180 stopni, podważone zostały fundamenty i nastał czas pożyczek i rozdawnictwa - wielki to zaiste progres. 



Rok 2016 to czas kiedy biedny, umęczony poprzednimi rządami prawdziwy Polak mógł nabrać pełnego oddechu i wyjść na ulicę z tradycyjną polską pieśnią na ustach pod tytułem: "zaj.bać Araba". Biedny, wykorzystany przez komunę, okradziony na miliardy złotych przez resortowe dzieci w końcu może pójść na barykady i wrzeszczeć na ulicach co tylko chce. Nie ma odpowiedzialności, nie ma zasad społecznego funkcjonowania, jest tylko płynąca z mózgów gorąca lawa idiotyzmów. Co z tego, że ci, którzy podejmowali tę pieśń na fejsbukach, kiedy doszło do tragedii (mam tu na myśli wydarzenia z Ełku) siedzą cicho i nie zgłaszają się dobrowolnie na odbycie kary chłosty. Co z tego, że hołduje się prostactwu i chamstwu, żeby zyskać poklask. Co z tego, że z najwyższego urzędu w państwie robi się jaja. Rok 2016 przetrzymał to, bo był silny.

Spójrzmy optymistycznie na to co zdarzyło się w tym roku. Atmosfera w kraju stała się sielankowa. Rządy naszej jednej partii i wodza naszego jedynego spowodowały, że wielu obywateli poczuło spływający miód i mleko na kraj nasz ojczysty. Z ambon urzędnicy kościelni mogli ogłaszać wielkie zwycięstwo nad komunizmem, stalinizmem, faszyzmem, pozytywizmem i Wiosną Ludów. Radość zapanowała, bo wszystko stało się polskie i prawdziwe, jak w bajce - jednym dotknięciem każda łza zamieniała się w różę. Cud za cudem i cudem udał się ŚDM w Krakowie, bo na szczęście przyjechało odpowiednio mało ludzi. Słowem - wspaniały rok 2016.

Spójrzcie drodzy Państwo jeszcze na rzecz najdonioślejszą - oto wielki premier mierzy się z ekonomistami całego świata, żeby pokazać im, że się mylą, że myśl, która przyświecała od zarania, że trzeba zarabiać, a potem wydawać upadła, ponieważ trzeba zmienić porządek, tak jak to zrobił pierwszy sekretarz na początku lat siedemdziesiątych - trzeba tyle pożyczyć, żeby ci, którzy pożyczają zapomnieli o wcześniejszych długach. Innymi słowy Gierkowi się udało - przeżyliśmy, uda się i Morawieckiemu - przeżyjemy, a po nas choćby potop. Na taką odwagę może się zdobyć albo geniusz, albo nieuk. Czas pokaże… A z drugiej strony wiadomo jaki będzie wynik to po co ukrywać.

Rok 2016, rok 2016, szkoda, że tak szybko odszedłeś, bo przecież można by było więcej rozdać, może i autorowi tych skromnych słów by się coś dostało.

sobota, 19 listopada 2016

Nowa edukacja polityczna sięga dna absurdu, a tymczasem Finowie tworzą szkołę marzeń.

Klasyk powiedział, że czasami trzeba wiedzieć o czym się nie mówi, bo jest to dużo ważniejsze niż gadanie o bzdetach. Powołanie się na klasyka w tym przypadku ma bardzo głęboki sens. W kraju nad Wisłą są zakusy, żeby wrócić poprzez strukturę kształcenia do dwudziestego, jakże wspaniałego, wieku. Czas leci i nie trudno wywnioskować, że stara struktura przyniesie wstecznictwo w edukacji, a ponieważ młodzi ludzie mają zbyt wiele energii, żeby ulec tandecie sami określą swoje programy edukacyjne. Bójmy się! Wyobraźnia młodych jest nieograniczona i bardzo okrutna. Być może przez jakiś czas będą pozwalać się prowadzić jak stado baranów, o co niewątpliwie chodzi twórcom reformy, ale po jakimś czasie odpalą i pytanie o przyszłość kraju stanie się bezpodstawne, przestaniemy istnieć. 


Bez cienia wątpliwości możemy uznać, że działania obecnego ministra edukacji są infantylne. Wszystko wskazuje na to, że minister przeczytała z zachwytem Chłopów Reymonta i olśniona postacią Kuby Sochy  postanowiła stworzyć szkołę tylko dla podobnych Kubie. A o Kubie, jak to o Kubie: cała wieś: i parobki, i gospodarze, i wszystkie, to ino go kulasem przezywali, a niezgułą, a darmozjadem, a nikto dobrego słowa nigdy nie dał, nikto nie pożałował - chyba ino te koniska abo i te pieski... a przecież rodowy był... gospodarski syn... nie znajda żaden... nie obieżyświat, a chrześcijan prawy, katolik

Otóż to! Klucz do olśnienia urzędniczki utkwił w ostatnich słowach cytatu. I tak oto urzędniczka zdecydowała, że po kilku przeróbkach, a jakże, mamy - człowieka symbolizującego współczesność, który to wyraża jedyne i słuszne prawdy o narodzie, a mianowicie.  1. Każdy młody Polak musi wiedzieć, że dobre to jest tylko to co polskie. 2. Prawda obiektywna nie ma żadnego znaczenia, bo to prawda narodu jest najważniejsza. 3. Historia jest zjawiskiem z gruntu polskim i bohaterskim, żadnej innej historii nie ma. 4. Gospodarka musi opierać się na polskiej myśli, nawet kiedy ta myśl oparta jest o średniowieczne wzorce. 5. Każdy musi być przygotowany do obrony kraju, bo kraj wymaga ofiar. 6. Każdemu Polakowi należy się takie rozmycie znaczeń patriotyzmu i nacjonalizmu, żeby mógł w imię Polski bić po mordach tych co nie są po myśli partii.

A tymczasem w kraju, o którym niewiele wiemy, oprócz tego, że gracz z tego kraju, o trudnym nazwisku Kasper Hämäläinen gra w Legii, dzieją się wspaniałe rzeczy związane z edukacją. Od tej jesieni został wprowadzony nowy program edukacyjny, którego nie trzeba komentować, a wystarczy spojrzeć na siedem obszarów kompetencji ucznia. 1. Myślenie i nauka uczenia się. 2. Umiejętność czytania, pisania, komunikowania się i wyrażania.3. Organizacja życia codziennego, troska o siebie i innych. 4. Wielojęzyczność. 5. Umiejętności w posługiwaniu się nowym techonologiami. 6. Przedsiębiorczość i umiejętności życiowe (społeczne). 7. Udział i budowanie zharmonizowanej przyszłości. 

Jeszcze raz można zacytować klasyka, który mówi, że należy żyć na miarę czasów, w których się żyje, bo życie przeszłością to nekrofilia, a życie odległą przyszłością to fantastyka. Finowie już teraz są przykładem, z którego czerpią wszystkie wrażliwe na młodego człowieka instytucje świata! Ups, zapomniałem, przecież to nie jest żaden argument, bo świat to nie jest Polska.

To, że dzieci tracą w szkole czas, to, że wyrastają na nieuków, czy to dalej nikogo nie interesuje oprócz garstki rodziców? Czy nadal spory o bzdety i polityczne wpływy będą ważniejsze od przyszłości naszych dzieci? Czy nadal tępe dzidy będą miały wpływ na losy tego kraju?

sobota, 12 listopada 2016

Zacofańcy polityczni

Kluczowe pytanie dla zrozumienia rzeczywistości politycznej i medialnej brzmi: kto ma rację? Ten kto ma rację jest rozumiany przez większość i wybierany do rządzenia państwem. Innymi słowy racja zawsze leży po stronie rządzącego, bo rządzący posiadają większość, która została przekonana do racji rządzonego. Jeszcze raz: Racja polityczna jest kluczem do zrozumienia tego, co się dzieje, bo to dzieje się naprawdę.



Tak rozumiana racja nie jest kategorią ontologiczną (racja w rozumieniu Leibniza to inna racja) i wskazuje na daleko posunięty relatywizm w postrzeganiu rzeczywistości. Punkt widzenia, a w tym przypadku punkt, w którym mamy rację, zależy od punktu siedzenia. Spójrzmy na przykład. Pięciu ślepców dotykało różne części ciała słonia i każdy miał inne wrażenia, co za tym idzie inną rzeczywistość. Jeden czuł wielką ścianę błota, drugi dwie ostre włócznie, trzeci wielki, gruby, ciężki sznur, czwarty szorstkiego węża zwisającego z gałęzi, a piąty był przekonany, że dotyka drzewa. Każdy z nich miał do czynienia ze słoniem, niestety żaden z nich nie miał możliwości obejrzenia zwierzęcia z dystansu i doświadczenia prawdy. Ślepcy, dopóki nie przestaną się kłócić, nie będą w stanie poznać choć namiastki rzeczywistego stanu rzeczy. Każdy z nich ma rację. Rządzi pewnie ten, który ma największego kija albo najmocniejszy głos. 

W grze politycznej mamy do czynienia ze ślepcami, którzy każdy na swoją modlę powtarzają swoje racje, które biorą się z fragmentarycznego oglądu świata. Jednak w grze politycznej chodzi o coś więcej, o przekonanie większości do swojej wizji świata. Należy koniecznie wziąć pod uwagę kondycję mentalną narodu i nie popaść w pułapkę uproszczenia sprawy do powiedzenia, że ludzie potrzebują świętego spokoju i odkręcić ciepłą wodę. Odpowiedni wniosek, jak się wydaje, wyciągnęła ekipa obecnie rządząca i przy pomocy, a to zupełny przypadek - etnografa z Koziej Wólki (bez obrazy miejscowości, raczej chodzi o obrazę tej osoby…) dotarła do archetypów dziewiętnastowiecznej wsiowatości w umysłach mieszkańców krainy nadwiślańskiej. Gigantyczną rolę odegrał również mesjasz narodu ksiądz ojciec dyrektor (który zwyczajem meksykańskim powinien mieć przynajmniej osiem imion), który utrwala nigdy niewystępujący model życia z przeszłości. Racją zajęli się ludzie, którym nie zależy na prawdzie, ale na władzy. Niestety jest to część gry politycznej.

Historia uczy nas, a przynajmniej tych, którzy uważają, że historia nie została zmyślona przez Tuska i mają jako tako trzeźwe umysły, że igraszki z racją nie zawsze prowadzą do happy endu. W styczniu 1945 roku w Niemczech miała miejsce premiera filmu Veita Harlana pod tytułem Kolberg. Celem tego filmu było podniesienie morale zdruzgotanej porażkami armii niemieckiej, a przy okazji całego społeczeństwa niemieckiego. Fabuła filmu była oparta na fakcie historycznym, który został zupełnie zmanipulowany. Obrona twierdzy Kołobrzeg przed wojskami Napoleona w 1807 roku nie miała charakteru wielkiego wydarzenia historycznego, stanowiła malutki epizodzik. W filmie bohaterowie zioną wielkim patriotyzmem i wolą walki. To był najdroższy film w dziejach III Rzeszy. Film, który miał zmienić losy świata. Film, który miał przekonać Niemców, że naród wybrany jest w stanie obronić się przed całym światem. Niemcy nie zdążyli uwierzyć w aż tak wydmuchaną bzdurę, niestety we wcześniejsze bzdury wierzyli bezgranicznie. Przekonanie, że ludzie uwierzą we wszystko co im się powie jest ryzykowne, ale w czasami się NIE sprawdza.

Okazuje się, że w grze politycznej przywiązanie do przeszłości jest wielkim, a nawet gigantycznym narzędziem do manipulacji masami. Ten kto potrafi powiedzieć innym, że to co jest teraz - jest złe i przyszłość będzie zła, a tylko przeszłość była dobra, bo trzeba mieć szacunek do ojców i matek, ten jest cynikiem (we współczesnym tego słowa znaczeniu) i ten czasami wygrywa. Zaprzeczyć rzeczywistości i zdefiniować ją od początku - oto sposób na sukces polityczny. To się udało na chwilę, a za chwilę to najprawdopodobniej runie, bo to kolos na glinianych nogach. Tak! Obrzydliwie greckie porównanie z obecną sytuacją oddaje stan rzeczy - partia rządząca to kolos na glinianych nogach. Przyzwyczajeni do filmów o godzilli mędrkowie widzą to co widzą i nie potrafią dojrzeć nawet nieodległej przyszłości. Z punktu widzenia, który znajduje się poza tym układem sprawa jest jasna - zacofańcy polityczni rządzą krajem. 
Od 1989 roku kraj nad Wisłą rozwijał się w błyskawicznym tempie. Porównanie do krajów, które startowały w tym samym czasie z tego samego miejsca ilustruje olbrzymi postęp jaki się tu dokonał. A jednak trzeba za to zapłacić. Około pięciu milinów ludzi nie nadążyło i teraz oni decydują. Nie podoba im się rozwój, nie podobają im się nowe technologie, nie podobają im sie rządy rozumu. Wyznaczają nowy kierunek - stagnacja umysłowa, bo przecież nie mają siły iść dalej, wracają chętnie do dziewiętnastowiecznych zabobonów traktują świat jako nieustanną herezję i marzą o rządach romantycznych, żeby tylko nie szkiełkiem i okiem…

Czy trzeba ich rozumieć? Czy tylko wysłuchiwać inwektyw z ich strony? Czy może poprawnie zignorować? Czy po prostu przypomnieć im miejsce w szeregu? Co można zrobić?

środa, 5 października 2016

Życie w państwie Ignorancja Idioty

Na granicy państwa o nazwie Poprawna Ignorancja leży największe państwo świata Ignorancja Idioty. O ile ludzie żyjący w Poprawnej Ignorancji zdają sobie sprawę, że do poprawnego myślenia  nie potrzebna jest gigantyczna ilość danych i niektóre można zupełnie rozsądnie odrzucić, tak w państwie Ignorancja Idioty odrzuca się dokładnie wszystko co nie jest zgodne z obecnym przekonaniem, tak zwanego myślącego. Innymi słowy, w pierwszym państwie bierze się pod uwagę, że świat się zmienia i należy na to reagować, w drugim państwie wszytko już jest ustalone przez siłę wyższą i zmiany, które zachodzą należy podporządkować wcześniejszym ustaleniom. W państwie Ignorancja Idioty żyje się nieustannie tak samo od pokoleń, a internety i telefony komórkowe wpisują się w rzeczywistość z tak nikłą mocą jak katapulty, proch, maszyny parowe czy camera obscura. Moglibyśmy zdefiniować państwo Ignorancja Idioty jako miejsce gdzie nie zachodzą zmiany, a jeśli zachodzą, tutaj sparafrazujemy Hegla, tym gorzej dla nich :-)

  
Sławnym wydarzeniem w państwie Ignorancja Idioty była reakcja Nerona na pożar w Rzymie. Przypomnę, że Cezar wziął do rąk lutnię i beztrosko zaczął wyśpiewywać swoje ballady. Szkoda, że nie wypowiedział słów, które padły niespełna 2000 lat później: A niech się bawią. Jednak kiedy przyszło na wskazanie winnego Neron nie wahał się ani chwili - winni są chrześcijanie.

W tym państwie Ignorancja Idioty nie ma rzeczy niemożliwych, ponieważ nie ma żadnej instancji, która ograniczałaby jakąkolwiek możliwość. Wszystko jest ustalone przez siłę wyższą. Można zatem oskarżyć każdego i nie doszukując się podstaw prawnych aresztować go, bo… TAK! - bo jestem ministrem sprawiedliwości (to jest aluzja do aresztowania biegłego zeznającego w sprawie śmierci ojca obecnego ministra).

Każdy może zostać obywatelem państwa Ignorancja Idioty, nie płaci się wpisowego, a jedynym warunkiem jest przyjęcie jedynej słusznej drogi jaką ogłasza wódz imperator. Korzyści płynące z funkcjonowania w tym państwie są gigantyczne. Karierę można zrobić bez inteligencji, bez rozsądku, bez umiejętności, bez kompetencji tylko i wyłącznie przy pomocy samego chcenia i posłuszeństwa wodzowi. Na terenie rzeczonego państwa obowiązuje najprostsze prawo świata - prawo imperatora, to co on ustali obowiązuje, to czego nie ustali - trzeba ustalić samemu :-)

Najciekawszym przedmiotem obserwacji jest występowanie zjawiska fiksum dyrdum politycznego, czyli robienie z siebie głupa udającego, że zastane fakty nie mają miejsca, bo nie istnieją. To zjawisko można potraktować bardzo medycznie, ale w grze politycznej nabiera ona szczególnego znaczenia jako jedna z metod osiągania sukcesu politycznego. Minister spraw wewnętrznych patrzy w oko kamery mając świadomość, że informacja obiegnie cały kraj i mówi, że nie widzę żadnego protestu, stoję tu i otwieram posterunek, nikt nie protestuje… W ten oto sposób informacja dotarła to państwa Ignoracji Idioty i wszystko stało sie jasne, ten tłum to przecież kolejka za biletami do kina na wybitny patriotyczny film, który należy dla utrwalenia obejrzeć przynajmniej pięć razy. Fiksum dyrdum jest bardzo zaraźliwe. Z jednej strony to świetne narzędzie gry politycznej, z drugiej sposób na powiększanie wymarzonego państwa - Ignorancji Idioty.
 
A niech się bawią - słowa wypowiedziane przez Witolda Waszczykowskiego - ministra spraw zagranicznych w rządzie kierowanym przez przedstawicielkę PiS Beatę Szydło, w reakcji na Czarny protest 3 października 2016 roku. 

Na obrazku wkradł się błąd. Kadr pochodzi z serialu z 1980 roku. Przepraszam za niewinne takie tam... :-) 

środa, 31 sierpnia 2016

Faszystowska Polska zniknie z map świata w ciągu 20 lat

Oto na planszy gry politycznej zawodnicy wyrażają swoje chcenia: Prezydent chce dwudziestoczterogodzinnego dostępu do mikrofonu oraz odwetu na tych wszystkich, których wskaże mu imperator. Premierka chce pomszczenia krzywd tych, którym nie dano 100 mln złotych na waciki i tanie wino. Imperator chce władzy absolutnej nad narodem, który prowadzony przez prezesa telewizji propagandowej stanie się ciemnym ludem, który wszystko kupi. Marszałkowie i ministrowie rządu chcą piastować urzędy do końca życia, bo dobrze im płacą. Psy gończe - jakby ich nazwał Jacek Kaczmarski, chcą tylko krwawych zadań do wykonania, bo muszą robić kariery. Na planszy zapanowała wysoka temperatura, bo wygrana jest blisko. 

Gra toczy się dalej i nabiera rumieńców.
Ci ludzie mają poparcie 40 procent naszego narodu bohaterów. Dlaczego nie pójść z prądem? Zostańmy FASZYSTAMI! Dlaczego w dzisiejszym świecie nie stworzyć absurdalnego państwa? Dlaczego demokratycznie wybrany parlament i rząd nie mógłby przyjąć nowej faszystowskiej konstytucji? Dlaczego nie stać się znowu pępkiem świata (choć na pięć minut)? Dlaczego nie tworzyć już faszystowskich bojówek, które nie usuną przeciwników politycznych? To przecież tylko taka gra, z możliwością, że zginie wielu ludzi. "Ale w każdej grze są ofiary" - odpowiedziałby dobrze opłacony sofista.

Uwaga, coś się ruszyło.
Narodzie! - chciałby powiedzieć imperator - jeszcze kilka czystek i będziemy mogli żyć tak jak chcecie. My będziemy rządzić, a ja was poprowadzę i staniemy się narodem ponad narodami. Nie będą nam mówić, że Chrystus był żydem, że Matka Boska była żydówką. Udowodnimy im, że to Król Polski Chrystus Król Narodów był Polakiem i urodził się na Jasnej Górze! To po pierwsze, a po drugie to odzyskaliśmy niepodległość dopiero w październiku 2015 roku, bo od Bolesława Chrobrego - mojego prapradziada, Polska była pod wpływem Niemców w szczególności Angeli Merkel. Wszyscy nas do tej pory oszukiwali, teraz my mówimy prawdę!

A obok rozgrywane są symultanicznie inne gry.
Na Wschodzie spadkobierca carów i największych Pierwszych Sekretarzy Generalnych KPZR marzy o zmianach w kraju nad Wisłą, bo nie ma bardziej dogodnego momentu, żeby zemścić się za 1612 rok, jak tylko pretekst, że kraj ów stał się faszystowski, a faszyzm jest największym wrogiem Rosji od chrztu w 988 roku.

Na Zachodzie, zwłaszcza tym Bliskim Zachodzie, z racji obciążeń historycznych postanowiono pozostawić krowę samopas i jeśli zwierzę ubierze brunatny mundur to Zachód odwróci się plecami za przeproszeniem, postawi parawan i powie głośno: "Nie gramy z wami, ani w jednej drużynie, ani nie jesteśmy z tej samej szkoły. Do widzenia."

W tym samym czasie w Korei Przewodniczący Partii Pracy z przykrością musiał wydać rozkazy rozstrzelania ministra edukacji i kilku pomniejszych wiceministrów za antyrewolucyjną agitację. To podoba się naszym graczom, nawet bardzo, tak bardzo jak walki byków.

Co dalej?
Każda gra ma swój koniec. Kto mieczem wojuje od miecza ginie. Rosjan niestety było więcej i zajęli kraj nad Wisłą w kilka godzin. Bohaterskim ochotnikom Obrony Terytorialnej zabrakło pampersów na zmianę. 
Kolejny epizod historii dobiegł końca. :-)

czwartek, 25 sierpnia 2016

Wiejska baba z wsiowym bankierem zadłużają nas u Chińczyków, czyli jak rozwijamy gospodarkę pisuarową

Genialne posunięcie rządu pisuarowego! Pożyczamy do Chińczyków 3 miliardy juanów, czyli około 1,7 mld złotych.  To znaczy, że najprawdopodobniej nasze wnuki będą musiały spłacać ten dług i do tego czasu urośnie szacunkowo (przez 20 lat) do 10 mld złotych. Po 20 latach będzie rósł jak ciasto na drożdżach. Brawo dla rządu PiS! Brawo dla premier Szydło! I jeszcze oczywiście dla genialnego stratega ekonomicznego wicepremiera Morawieckiego wielkie brawa od nienarodzonych wnuków! 



Na szczęście być może będą to wnuki z domieszką krwi chińskiej, a więc pracowicie spędzą życie na spłacaniu długów swoich dziadeczków kochanych. Dobra zmiana wkręca się w obroty gospodarki światowej w sposób wzorowy.  W uzasadnieniu decyzji rząd wskazał na pożyczkę pieniędzy od giganta gospodarczego jako doskonałą promocję naszego kraju za Wielkim Murem. Taka logika nakazuje pożyczać pieniądze od tych państw, które chcemy podbić! To naprawdę może zrewolucjonizować gospodarkę światową i nas - Polaków, postawić na czele wielkich bankrutów tego świata - w końcu dobrze jest być z czegoś znanym.

Na wsi, którą tak dobrze zna nasza narodowa etnografka Beata Sz. muszą zajść zmiany. Kto wie czy już nie zaszły. Pożyczaj pieniądze ze wsi oddalonej przynajmniej sto kilometrów, a u ciebie nikt się nie dowie, żeś oprych, kańciarz i cwaniak. Chociaż chwileczkę… Już była, jakże brawurowa, próba rzeczonego działania przy wykupie jednego z najbardziej zasłużonych klubów piłkarskich w Polsce. Gdyby się nie wydało, że kupiec jest przestępcą wszystko działałoby jak trzeba - jak za rządów pisuarów. Teraz wieś sobie odbije! Teraz wieś będzie potęgą i basta! Dla uproszczenia w Polsce mamy 2479 gmin, a więc wspaniałe pole do nomen omen popisu dla przedsiębiorców nowej generacji PiS2.0 (1.0 to było w latach 2005-2007).

Góra, czyli wiejska baba na stanowisku premiera i jeszcze górsza góra, bo dziedzic imperatora, czyli wicepremier i jednocześnie syn Morala Polskiego nadadzą gospodarce światowej polskiego charakteru. W skróconej formie wygląda to tak, żeby opluć sąsiada i uśmiechać się do nieznanego gościa zza gór i rzek. Doskonała strategia, która sprawdza się przy remizie strażackiej (bez urazy OSP) musiała kiedyś wypłynąć na szerokie, światowe wody, w końcu nasze - polskie musi wypłynąć. Zalet takiego genialnego planu gospodarczego jest wiele, oj wiele. Polacy będą mieli dobrą motywację do pracy, Polacy są otwarci na świat i będą się bratać z Chińczykami bardziej niż inne narody, Polacy pozostawią po sobie coś wielkiego, wielkie zadłużenie kraju, a ponieważ już za kilka lat nie będzie nas w Unii Europejskiej, znikąd pomocy, nawet od złego Helmuta. Polacy sobie poradzą za granicą! I jeszcze jedna uwaga o genialnej dobrej zmianie. Dobrze, że władzy brak wyobraźni i władza nie zadaje sobie pytania dlaczego Chiny taką potęgą są, bo znając odpowiedź pluliby na Chińczyków zawczasu.

Nasz dług, czyli państwa, którego jesteśmy obywatelami sięga blisko 900 miliardów, czyli 900 000 000 000 złotych. Grecja w 2014 była zadłużona na około, w przeliczeniu na złotówki - 1 200 000 000 000 zł, czyli 1,2 biliona złotych. Zbliżamy się do Grecji w tempie szybkiego Achillesa. Istotny fakt w zadłużeniu - Grecy zaciągali pożyczki w Unii Europejskiej, a pisuary zaciągają u Chińczyków.

Dane zaczerpnąłem z oficjalnych źródeł: Ministerstwo Finansów i Eurostat

piątek, 24 czerwca 2016

Czas na histerię już minął.

Brytyjczycy wypisują się z Unii Europejskiej. To fakt. Brytowie zdecydowali w wolnych wyborach wzmacnianych z wielką siłą przez manipulatorów rosyjskich o wyjściu ze wspólnoty. Jakie są na to dowody? Żadne, ponieważ Rosjanie żyją w Wielkiej Brytanii jak u siebie od dwunastu lat i doskonale wniknęli w świat wirtualny Anglików. Wniknęli i zaczynają decydować o losach Europejczyków. Jakiś procent Anglików mentalnie żyje jeszcze w XIX wieku, więc nie było problemów, żeby zastosować manipulację polegającą na wzmożeniu sentymentu narodowego i zaślepić mocarstwową ideą "Wielkich Brytów". Sukces Rosji jest gigantyczny. Przestała się liczyć Ukraina, przestał się liczyć Krym. Wschodni niedźwiedź ostrzy kły. Na histerię już jest za późno. 


 Polityka zagraniczna Polski rządów PiS jaka jest każdy widzi. Braku umiejętności dyplomatycznych, a przede wszystkim dobrego wykształcenia nie zastąpią krzyki i fikanie pajacyków przed twardymi dyplomatami europejskimi. Trafiła nam się najgorsza z możliwych historii politycznych spychająca nas w strefę wpływów rosyjskich. Nawet nie chce mi się myśleć o tym jakie miny będą przyjmować politycy, którzy dzisiaj tak twardo stoją za myślą ideologiczną uzurpatora J. K.

W ostatnich latach odważni emigranci na wyspach wzięli łatwo dostępne kredyty i kupili sobie domy, których wartość rzecz jasna będzie teraz spadać na łeb, na szyję. Prawie milion Polaków pozostanie w pułapce, ponieważ nie dostaną obywatelstwa angielskiego i jako rezydenci będą skazani na łaskę polityków pokroju Farage'a. Sytuacja nie do pozazdroszczenia, ale przewidziana przez strategów moskiewskich. Najprawdopodobniej nie ma instytucji na świecie, która ma na celu wzmacnianie niepokojów w Rosji, bo raczej nikt nie jest tym zainteresowany. Natomiast Putin lubi się wciskać w sprawy innych. Logiczne jest, że im słabsza Unia tym lepsze samopoczucie cara Wladimira.

Niepokój we współczesnym świecie grozi destabilizacją. Kiepskim wyjściem strategicznym będzie powrót emigrantów do Polski, gdzie na fali frustracji będą wzmacniać szeregi nacjonalistów. I to najprawdopodobniej oni zdecydują o naszej przyszłości. Jeśli stanie się to samo co w Wielkiej Brytanii to wpadniemy w otchłań niebytu politycznego na kolejne 100 lat - a znając historię stać nas na to! Gra polityczna staje się bardzo ciekawa tym bardziej, że pomieszanie znaczeń politycznych jest rzeczą coraz częstszą. To, co dla jednych jest nacjonalizmem, czyli ślepym uzasadnianiem wyborów politycznych "dobrem narodu", dla innych jest patriotyzmem albo jedyną słuszną polityką plemienną.

Edukacja polityczna w Polsce i Europie pozostawia bardzo wiele do życzenia. Konsumpcjonizm sprawił, że każdy kto ma telewizor kolorowy i komputer z internetami czuje się odpowiednim kandydatem na stanowisko prezydenta, ewentualnie premiera kraju, w których żyje. Pewien góral narzekał na to, że nie może zasnąć, bo nie może się nadziwić jaki on jest mądry - 17 milionów Anglików cierpi na syndrom polskiego górala. 

Czas na histerię już minął, czas pogodzić się, że żyjemy w świecie prostych jednoargumentowych uzasadnień politycznych.