czwartek, 20 kwietnia 2017

Nauczyciele na drzewa, uczniowie łapcie za dzidy!

Reforma edukacji stała się faktem, długopis marionetki nie zadrżał przed podpisem najgorzej przegotowanej ustawy w dziejach polskiego parlamentaryzmu. Machina ruszyła, wcale nie wolno, wcale nie ociężale, ale szybko, bo czasu jest mało, a chętnych do defraudacji wielu. Różnej maści padlinożercy, ludzie hieny, ludzie sępy rzuciły się na podział łupów. Instynkt podpowiedział im, że każda źle przygotowana zmiana oferuje niespodzianki w nieograniczonych ilościach. Największe szczęście mają ci, którzy piastują przez przypadek urzędy dyrektorów i jednocześnie należą do ugrupowania rządzącego. To oni są największymi beneficjentami, oni - gdzieś tam - na głębokiej prowincji wyprowadzają teraz sprzęty i przeznaczone na szkołę pieniądze, ponieważ za pół roku już nikt nie będzie chciał ich rozliczać. Za pół roku będzie po sprawie. To co zdążą nakraść będzie ich! Czyli reforma działa.


Oczywiście wielkim nietaktem autora jest posądzać Prawdziwych Polaków przynależących do jedynie prawdziwej polskiej partii słuchającej suwerena o tak niecne czyny, niestety nawet pobieżna obserwacja życia na prowincji uczy, że z tej grupy ludzi wywodzą się najwięksi cwaniacy i krętacze. Dobrze jest się ukryć za maską patriotyzmu i zagarniać dla siebie pozostawione na łaskę losu dobra. Zasłona ideologiczna jest w stanie zakryć największe świństwa, a więc drobne złodziejstwo jest raczej tylko delikatnym przewinieniem nikogo nie krzywdzącym. Dobra ta zmiana pozwalająca robić to wszystko co kiedyś za komuny pod wspaniałą przykrywką Jedynie-Prawdziwych-Polaków-Katolików-Chodzących-Do-Kościoła. Znowu aktualna jest maksyma "Państwowe - to można kraść!"

Wśród ludzi związanych z edukacją są też zapewne uczciwi nauczyciele, ale reforma skutecznie ich przesieje przez sito przynależności partyjnej i będą mogli żyć wspomnieniami idealnej i uczciwej szkoły jaką chcieli tworzyć. Po reformie zawód nauczyciela najprawdopodobniej będzie można nazwać zawodem opiekuna ideowego, którego celem będzie kształcenie Prawdziwych Polaków i Prawdziwych Polek prawdziwie oddanych wodzowi lub ksiądzu dyrektorowi (ten wybór zostanie w swoim czasie również zniesiony do Jedynie Prawdziwego Wodza Prawdziwych Polaków). Wskazując na kawałek chleba, na pytanie co to jest uczeń będzie miał prostą odpowiedź - tak jak za komuny: To jest polityka.

W konsekwencji, co jest rzeczą nieuniknioną, tak zwane szkoły produkować będą dzicz wyborczą zorientowaną w świecie zrepolonizowanym tylko na patriotyzm rozumiany jako wierność wodzowi. Zachowają pozory demokracji podobnie jak ma to miejsce na Białorusi. Będą pławić się we własnym ograniczeniu jak młodzież rosyjska i będą szczęśliwi, że Jezus urodził się w Częstochowie i był Prawdziwym Polakiem podobnie jak oni.

Około roku 2030 źli Niemcy, Francuzi i Brytowie zorganizują od Bugu do Odry dobrze strzeżony rezerwat dla systematycznie degradującego się plemienia Prawdziwych Polaków Katolików i pozostanie tylko strzelić sobie w łeb przed pomnikiem Wielkiego Reformatora Edukacji - Anny Zalewskiej.

sobota, 4 lutego 2017

Polityczne decyzje odczłowieczają naród. Oto przykład.

W jednym fakcie dotyczącym człowieka ukrywa się cała jego moralność i stosunek do drugiej osoby. To bardzo wrażliwa sprawa, ponieważ czasami oceniamy ludzi bardzo powierzchownie krzywdząc ich. Nigdy jednak nie przechodzimy obojętnie obok krzywdy, którą wyrządzają inni. Nawet jak udajemy, że nic się nie stało, że możemy o tym zapomnieć sprawa do nas powraca, odzywa się skryte w kieszeni sumienie. Sprawy nierozwiązane powracają do nas niczym bumerang  - znienacka, nieoczekiwanie. Czy chcemy czy nie chcemy stajemy w takiej sytuacji naprzeciwko złu
Jesteśmy świadkami tego, jak polski rząd odmówił pomocy dziesięciu chorym syryjskim dzieciom. Dziesięciu! Ten fakt mówi tyle: Oto rząd polski jest zły; nie w sensie fachowości, czy sprawności działania - jest zły ponieważ sprzymierzył się z siłami, które ZŁO tworzą. Ontologiczne zło wpisane w świat jest zawsze zamykające i odcinające. To jest motywem działania polskiego rządu - zamknięcie się i odcięcie od świata, zamknięcie oczu na to, co jest krzywdą i wyłganie się bliskimi sprawami, na przykład, że w kraju jest bieda, że w kraju ludzie umierają na raka. Otóż, tego zło potrzebuje, żeby móc się beztrosko rozprzestrzeniać i jeszcze strachu, bo strach jest diabelskim doradcą człowieka.

Nie przyjęcie 10 chorych sierot do 36-milionowego kraju, który jeszcze przed chwilą był prawie równorzędnym partnerem dla potęg europejskich jest ZŁEM. Chore dzieci doświadczone wojną w całym cywilizowanym świecie stanowią symbol okrucieństwa świata, z którym należy walczyć. Nie można pozwolić na pozostawienie ich samym sobie. Nie ma miejsca na strach, czy ewentualne pogróżki ze strony terrorystów. To jest pomoc dzieciom!  Nie ma racjonalnego wytłumaczenia przed decyzją odmowną. Decyzja, którą podjął rząd jest z gruntu przepełniona strachem i nienawiścią - oto dwie wspaniałe włócznie zła.

Jak w każdej grze istnieją pewne granice, które określają koniec gry i przejście w inny stan - tak w grze politycznej granicą, której przekraczać się nie powinno jest granica człowieczeństwa. Z drugiej strony ta granica jest nieustannie definiowana na nowo, zależnie od potrzeb krezusów. Możemy zadać sobie pytanie co się stanie z polskim rządem, jeśli nie przyzna się do błędu i będzie iść w zaparte, że to była dobra decyzja? Co się stanie z ludźmi, którzy żeby nie wpaść w dysonans poznawczy będą próbować uzasadniać decyzję rządu jako właściwą? Czy ta gra na moralności ludzi może przynieść dobre wyniki? Czy historia przed czymś nas nie przestrzega (oczywiście historia odnosząca się do tego problemu - historia Niemiec przedwojennych)? Czy nadal mamy być biernie uwikłani w działania niedojrzałych ludzi?

poniedziałek, 30 stycznia 2017

Trzeba wylać żółć, żeby zdobyć władzę.

Obserwuję codzienne polskie media i nasuwają mi się pewne tezy do omówienia.

Teza pierwsza.
Media w drastycznie szybkim tempie dostają się w ręce człowieka, którego ani przeszłość, ani intencje, ani kompetencje nie są jasne - ojca dyrektora Tadeusza Rydzyka.
Sukcesywnie zdobywa coraz więcej słuchaczy, widzów odwołując się do związków z chrześcijaństwem - co również jest sprawa nie do końca jasną. Czy to co propaguje Rydzyk jest oparte na Piśmie Świętym, czy Pismo Święte służy tylko jako wytrych do ludzkich serc?


Teza druga.
Posiadając kilka milionów zaślepionych w niego wyznawców, czyli przekładając to na siłę polityczną posiada ten człowiek kilka milionów głosów wyborczych, które mogą decydować o być albo nie być partii rządzącej.
To tak jakby Zuckerberg posiadając Facebooka decydował o losach Ameryki.
Władza Rydzyka w niewidzialny sposób rośnie.

Teza trzecia.
W zamian za możliwość modlitwy i utrzymania wiary przodków Rydzyk otrzymuje gigantyczne wsparcie finansowe już nie tylko od wyznawców, ale również od rządu, który został mu podporządkowany. Nie wdając się w szczegółową analizę możemy wysnuć wniosek, że Rydzyk stanie się (jeśli już się to nie stało) najbogatszym człowiekiem w Polsce.

Teza czwarta.
W Polsce nawet komuniści musieli uznać siłę i moc Kościoła. Jednak tym razem siła i moc Kościoła została przejęta przez Rydzyka w sposób bardzo sprytny. Większość biskupów stało się poddanymi Rydzyka przez co większość katolików w Polsce - to wyznawcy nie wiary w Chrystusa, ale wiary w coś co Rydzyk za Chrystusa im sprzedaje.

Teza piąta.
Nieodparte wrażenie jakie nasuwa się w czasie obserwacji spotkań Rydzyka z ludźmi jest takie, że rozkochał w sobie ciemny lud, który całuje go po rękach i traktuje jako namiestnika samego Pana Boga. Rydzyk jest pierwszym po Bogu, a więc kim nadzwyczajnym, kogo należy słuchać bezkrytycznie. Rydzyk stał się panem ludzkich dusz milionów Polaków.

Wniosek:
Rydzyk ma media, władzę, pieniądze, Kościół i nawet samego Pana Boga w ręku. Jeszcze nie wspomniałem o edukacji, a to dla mnie zbyt bolesne, że podejmować temat łamania ludzkich głów (bo przecież tak robili Niemcy z dziećmi brrr…). Rydzyk jest wszechwładny. Co może zrobić człowiek, który ma taką władzę? Czy był ktoś w historii świata kto dążył do jeszcze większej władzy i dał komukolwiek coś dobrego?

Może lepiej podzielić dla dobra katolicyzmu na Kościół papieski i Kościół rydzykowy. Świat stałby się przejrzystszy.

poniedziałek, 2 stycznia 2017

Wczesny Gierek, wczesny Morawiecki

Drodzy Państwo, a teraz udamy się do pokoju roku 2016. Spójrzmy na tą wspaniałą architekturę myśli, jaką po sobie zostawili wybitni politycy i ekonomiści partii wówczas rządzącej. Świat podzielił się na my i oni, przeszłość została uogólniona do jednej frazy - komuniści i złodzieje, w ekonomii nastąpił zwrot o 180 stopni, podważone zostały fundamenty i nastał czas pożyczek i rozdawnictwa - wielki to zaiste progres. 



Rok 2016 to czas kiedy biedny, umęczony poprzednimi rządami prawdziwy Polak mógł nabrać pełnego oddechu i wyjść na ulicę z tradycyjną polską pieśnią na ustach pod tytułem: "zaj.bać Araba". Biedny, wykorzystany przez komunę, okradziony na miliardy złotych przez resortowe dzieci w końcu może pójść na barykady i wrzeszczeć na ulicach co tylko chce. Nie ma odpowiedzialności, nie ma zasad społecznego funkcjonowania, jest tylko płynąca z mózgów gorąca lawa idiotyzmów. Co z tego, że ci, którzy podejmowali tę pieśń na fejsbukach, kiedy doszło do tragedii (mam tu na myśli wydarzenia z Ełku) siedzą cicho i nie zgłaszają się dobrowolnie na odbycie kary chłosty. Co z tego, że hołduje się prostactwu i chamstwu, żeby zyskać poklask. Co z tego, że z najwyższego urzędu w państwie robi się jaja. Rok 2016 przetrzymał to, bo był silny.

Spójrzmy optymistycznie na to co zdarzyło się w tym roku. Atmosfera w kraju stała się sielankowa. Rządy naszej jednej partii i wodza naszego jedynego spowodowały, że wielu obywateli poczuło spływający miód i mleko na kraj nasz ojczysty. Z ambon urzędnicy kościelni mogli ogłaszać wielkie zwycięstwo nad komunizmem, stalinizmem, faszyzmem, pozytywizmem i Wiosną Ludów. Radość zapanowała, bo wszystko stało się polskie i prawdziwe, jak w bajce - jednym dotknięciem każda łza zamieniała się w różę. Cud za cudem i cudem udał się ŚDM w Krakowie, bo na szczęście przyjechało odpowiednio mało ludzi. Słowem - wspaniały rok 2016.

Spójrzcie drodzy Państwo jeszcze na rzecz najdonioślejszą - oto wielki premier mierzy się z ekonomistami całego świata, żeby pokazać im, że się mylą, że myśl, która przyświecała od zarania, że trzeba zarabiać, a potem wydawać upadła, ponieważ trzeba zmienić porządek, tak jak to zrobił pierwszy sekretarz na początku lat siedemdziesiątych - trzeba tyle pożyczyć, żeby ci, którzy pożyczają zapomnieli o wcześniejszych długach. Innymi słowy Gierkowi się udało - przeżyliśmy, uda się i Morawieckiemu - przeżyjemy, a po nas choćby potop. Na taką odwagę może się zdobyć albo geniusz, albo nieuk. Czas pokaże… A z drugiej strony wiadomo jaki będzie wynik to po co ukrywać.

Rok 2016, rok 2016, szkoda, że tak szybko odszedłeś, bo przecież można by było więcej rozdać, może i autorowi tych skromnych słów by się coś dostało.