wtorek, 31 maja 2016

Pogarda polityczna w mocy narodu

Pogardzać pogardzającymi - oto hasło nowego ustroju politycznego, który skądinąd znamy bardzo dobrze z czasów PRL-u. Broń Boże zatrzymać koło nienawiści, które napędzane jest przez tych, którzy mają żywy interes w polaryzacji mieszkańców kraju nad Wisłą. Podsycać ogień! Najlepiej spalić dotychczasową historię i napisać ją od nowa, postawić się wszystkim otaczającym sąsiadom i buńczusznie wymachiwać małą rączką. Jedyny plus jest taki, że za tymi działaniami nie stoi człowiek z wąsikiem. Z drugiej strony elektorat tego błędnego koła pragnąłby, żeby ich przywódca nosił wąsik jak bohater słynnego filmu Charlie Chaplina Dyktator. 


 Powodowani emocjami gracze polityczni zachowują się, to bardzo dziwne zjawisko, jak niewolnicy. Wstrzyknięta została im jakaś idea fix i bronią jej posługując się rozumem - tym samym rozumem, który zrzekł sam z siebie samodzielnego i krytycznego myślenia. Rozum, jak w czasach niebezpiecznych, złożono na ołtarzu wielkiego  stratega. Wielki strateg tak przy okazji, nie ma żadnych konkretnych poglądów, każde jego słowo, każde posunięcie polityczne wynika tylko i wyłącznie z sytuacji politycznej. Wielki strateg nie jest liberałem i nie jest nie-liberałem (choć były momenty, że twierdził jedno i drugie). Wielki strateg nie jest katolikiem i nie jest nie-katolikiem (uczestniczy we wspólnocie kościelnej, ale żeby wyznawał zasady chrześcijańskie? - nikt go na tym nie złapał). Wielki strateg nie jest politykiem i nie jest nie-politykiem (moralizuje kiedy chce być nie politykiem i osądza kiedy zamienia się w wodza poddanego mu narodu).

Za co naród kocha wielkiego stratega? Gdybym odpowiedział na to pytanie zbyt szybko uchodziłbym w szerokich kręgach za człowieka naiwnego, a więc przedłużę czas oczekiwania na odpowiedź. Wielki strateg jest kochany przez naród, ponieważ … wygłasza prawdziwą prawdę. I to wszystko.

Prawdziwa prawda posiada najważniejszą cechę jaką może przejawiać prawda… jest prawdziwa. A jeśli jest prawdziwa to nie należy angażować jakichkolwiek bytów naszego jestestwa, a najmniej rozumu, żeby ocenić, czy oby ta prawda jest na pewno prawdziwa. Jeśli prawda wypowiadana przez wielkiego stratega posiada moc prawdziwości to znaczy, że on sam jest prawdą prawdziwą. A ponieważ od prawdy prawdziwej do prawdy objawionej niedaleka droga, jeśli się komuś jedna z drugą pomyli to tylko na korzyść. Zresztą cóż to za różnica, wyższy poziom prawdy (ciekawe co na to Alfred Tarski?) wznosi wielkiego stratega i jego naród na wyższy  poziom bytowania. Pogarda dla tych niższych jest wpisana w pozycję jaką obecnie zajmują. Naród wielkiego stratega jest ponad każdym innym, więc może lżyć, plwać, oskarżać, wyzywać ile tylko wlezie. A gra toczy się dalej… :-)

niedziela, 15 maja 2016

Pompowanie napięcia politycznego - sama przyjemność

Jak rządzić to na całego. Im większa pompa tym lepiej, głośniej i wspanialej. Należy codziennie zadowalać naród, który dokonał tego jakże genialnego wyboru. Należy rozpieszczać naród i stawiać na piedestale wybitnego obywatela, który oddał na nas głos. Należy być wdzięcznym za ten głos i obywatel musi wiedzieć, że nie musi się o nic martwić, bo oddał głos na słuszną partię. Obywatel może rościć sobie pretensje do państwa, ponieważ kultywuje tradycje narodowe wysyłając dzieci na leśne, kibicowskie ustawki oferujące walkę patriotyczną. Obywatel w nowym państwie nie będzie musiał pracować, bo państwo w zamian za jego prawdziwy patriotyzm pozwoli mu na noszenie broni i walkę z wszystkimi wrogami, zdrajcami, donosicielami i rzecz jasna - najgorszym sortem.  Państwo nareszcie wróci do tradycji siedemnastowiecznych, chociaż jak wiadomo naród ten od starożytnych sarmatów się wywodzi, stanie w obronie granic, stanie na barykadach, stanie gospodarczo, ekonomiczne i kulturowo. 

 Nowe pompowane państwo nie będzie miało żadnych ograniczeń, ponieważ z woli narodu prawda i fałsz przestały obowiązywać jako kryteria poznawcze i liczy się nasza prawda i ich prawda, ale nasza prawda jest PRAWDZIWSZA. Jeśli dzisiaj mówimy, że jesteśmy krajem kwitnącym to znaczy, że robimy to dla narodu i jesteśmy krajem kwitnącym. Ale jeśli jutro powiemy, że jesteśmy w zapaści gospodarczej to wszyscy muszą to zrozumieć, bo jutro możemy powiedzieć zupełnie co innego, bo jutro jest jutro. Właściwie przestają obowiązywać jakiekolwiek reguły i prawa, ponieważ dla narodu jesteśmy tak elastyczni, że możemy każdą opinię zmienić z chwili na chwilę, a potem szybko dostosować do tego prawo. Dzięki temu nie znajdujemy się w stanie chaosu. Jesteśmy w stanie dynamicznych zmian. Każdego dnia budujemy państwo od nowa. Dosłownie.

Dokonamy zmiany w patrzeniu na rzeczywistość, dokonamy wielkich rzeczy, przejdziemy do historii jako wielcy ludzie. Zmienimy reprezentacyjny polski taniec narodowy - poloneza. Otóż po zmianie taniec będzie składał się z przykucnieć i tylko z przykucnięć. Każdy krok będzie dosadny, bo naród na to zasłużył. Polonez od tej dobrej zmiany stanie się dostojnym kaczym chodem z nisko zawieszonym podwoziem i kolanami przy podłodze. Na hasło Poloneza czas zacząć pięknie wystrojone panie i panowie w gustownych toaletach dwanaście razy do roku będą dumnie paradować ulicami stolicy, żeby pokazać światu, że nasza stolica potrafi więcej niż Pjongjang. Jak fundować narodowi pompę to tylko z pompą i przed kamerami.

Dopóki siły totalnej opozycji nie pozwalają na totalną pompę musimy nasz naród prowadzić słowem i czynem. Ze wszystkich stron, z każdej strony frontu zwarcie i kupą musimy wspierać obywatela. Prezydent wspaniale podróżuje po świecie pokazując, że jest światowy, pozdrawia naród z Kanady! Premierka doskonale dopasowuje strój do okoliczności i wizyt u wielkich osobistości tego świata, bo musi pokazać swoje rozeznanie w świecie - narodowi potrzebne jest duchowe wsparcie, bo przecież materialne już zapewniła! Prezes siedzi w gabinecie i przyjmuje podwykonawców, żeby wszytko działało jak w szwajcarskim zegarku (Szwajcarzy nie są wrogiem narodu), każdy musi wiedzieć, że wszystko jest winą ostatnich ośmiu lat. W końcu ten, który zostanie po latach okrzyknięty największym patriotą tysiąclecia, i który jako jedyny mówiąc prawdziwą prawdę potrafi zniszczyć opozycję jednym zdaniem: Co takiego wam Polska zrobiła, że tak ją pozostawiliście bezbronną? Ten geniusz pompy politycznej wymaga szczególnego potraktowania w grze politycznej i poza nią. 

Państwo jest jak piaskownica, w której jak się nie umiecie bawić to musicie wyjechać albo zamilknąć. Jak się nie podoba to... Klemens, rzuć im piachem po oczach! 

czwartek, 12 maja 2016

Panie Prezesie! Oni nie chcą się wyzywać!

Najprzemilszy Panie Prezesie, jestem w pułapce. Oni nie reagują, to znaczy zachowują się bardzo podejrzanie. A trzeba przyznać, że są wszędzie i czyhają na najmniejszy błąd, żeby zaatakować. Najwięcej ich jest na ulicach, zwłaszcza ranem i popołudniu, ale są też na Błoniach. Panie Prezesie, jak oni biegają, jak ćwiczą, jak jeżdżą tymi rowerami - wszyscy przygotowują się do przejęcia naszego kraju, w którym się urodziliśmy i za który zginiemy pod Pana przewodnictwem. Nie poddamy się. Specjalnie chodzę wzdłuż alei 3-go Maja, podglądam i podsłuchuję dla naszego dobra. Widzę te ich złote zegarki, złote mercedesy, którymi przyjeżdżają i parkują byle jak, widzę Panie Prezesie zdemoralizowanie młodych dziewczyn, które jeżdżą na rolkach z odkrytymi, długimi, polskimi nogami wystawionymi na patrzenie całego świata. To niesłychane, żeby Sodoma i Gomora europejskości tak panoszyła  się w tym pięknym Krakowie. Przecież z Błoń widać Wawel, Panie Prezesie, a one bezwstydnie, na pokuszenie... Nawet jak prowokacyjnie chowając się za drzewem krzyknę od czasu do czasu Zdrada! Zdrada! - to oni nie reagują. Panie Prezesie, gdyby ten okrzyk usłyszeli prawdziwi patrioci wiedzieliby doskonale co zrobić, a tu bez żadnego echa, żadna wartość nie odezwie się w sumieniu takiego kogoś. Zdesperowany podbiegłem do takiego, który pędził na rowerze i głośno wyzwałem go: Zdrajca! Nie zareagował, pojechał dalej.


To wszystko wygląda tak jak Pan mówi, Panie Prezesie. Ten naród stracił wszystko. Stracił godność i honor. Kiedyś naród z podniesioną przyłbicą walczył o polskość, o każdą rzecz, która była polska, a nawet o każdą rzecz, która jeszcze polska nie była, ale pragnęła być polska duszą i ciałem. A teraz nie ma już tak. Żyję w Krakowie osamotniony i osaczony przez tych bandytów, których konsumpcja dóbr społecznych pochłonęła do reszty, otaczają mnie dewianci bez korzeni, bo oni nie dbają o swoje korzenie, oni wolą się najeść i napić. Panie Prezesie! To jest kompletny upadek moralny tego narodu. Zamiast wstać do boju, znaleźć sobie jakiegoś wroga - choćby to były wiatraki, i walczyć, to oni wolą jeździć na te swoje urlopy do dzikich krajów, a potem przesyłać zdjęcia przez internety.

Dobrze, że Pan Prezes zrobił audyt. Niech cały świat widzi kogo mamy w tym kraju. Wszystko jest w ruinie. Nikomu nie chce się pracować. Dzięki Panu mamy wspaniały rząd, pracowitych ludzi, którzy dniem i nocą pokazują jaką należy przyjąć postawę. Jedyna słuszna postawa to postawa walki! Żadnych konszachtów, żadnego upadlania się kompromisami! Mamy dowódcę, Pana Panie Prezesie i fora ze dwora. Zostało pokazane, że całe dziedzictwo narodowe po Chrobrym, po Jagielle, po Sobieskim zostało roztrwonione. Dzięki Panu możemy dostrzec, że wszystko musimy zaczynać od nowa, bo ostatnia historia to nie była historia tylko ogólnoświatowy spisek antypolski. Zaczniemy pod Pana przywództwem, zmienimy wszystko, a jak trzeba będzie to lasy zamienimy w pomniki smoleńskie.

Przemówienia sejmowe podczas audytu III zbójeckiej RP były wyśmienite. Wspaniałe wystąpienie złotoustego ministra obrony podtrzymało mnie na duchu i czuję, że pan Antoni wypowiedział prawdę i tylko prawdę . Teraz już wiem, że wojsko to jedno wielkie, zapadłe dziadostwo, które kombinuje jak okraść nasz kraj. Nie mamy żadnej obrony, gdyby teraz zaatakowali nas Wizygoci albo Hunowie bylibyśmy bez szans na ocalenie. Panie Prezesie, dobrze, że prawda wychodzi na jaw. Tak źle jeszcze nie było, ale nie poddamy się i wstaniemy z kolan! Nasza oświata jest okradana przez Niemców, rolnictwo upada, bo wszytko jest rozkradzione, ale będzie lepiej, bo będziemy mieli własną broń, własne pociski, obronimy się, bo zrobimy to własnymi rękami. Chwała Panu, Panie Prezesie, że daje nam Pan szansę na odbudowę z ruiny. Oczami wyobraźni widzę wyjście z oblężenia, to już niebawem.

poniedziałek, 9 maja 2016

Siał chłop wiatr, a burza go zmiotła. I tyle go widzieli.

Mroźny zimowy wiatr przeszedł przez kraj nad Wisłą. I kiedy nastała wiosna zbierają się chmury na wielką zjednoczoną, opozycyjną burzę. Mały człowieczek w gabinecie, który nie potrafił sam dokończyć zdania: Cała Polska z was się śmieje pilnie poszukuje sposobu na wyjście z opresji. Jego ludzie niestety dobrani według klucza im mniej samodzielnie myślący tym lepiej, niewiele teraz mogą pomóc. Burza idzie na całego. Czy warto już trąbić, żeby prawdziwi rodacy schodzili do podziemi, czy zostawić ich na pastwę losu i siłę oczyszczającego wiatru?

Świat ogłosił we wszystkich mediach, w New York Timesie, w La Liberation, w Washington Post, w telewizjach BBC, CNN, RTL, Rai Uno i wielu innych o wydarzeniu z siódmego maja 2016 roku. Pomimo, że to samo wydarzenie jest odbierane na dwa skrajnie różne sposoby to stało się początkiem wielkiego początku i początkiem wielkiego końca. Czas rozwiąże problem Trybunału Konstytucyjnego, problem inwigilacji, problem podsłuchów, problem rozdzialania stanowisk, rozwiąże problemy obecne, przeszłe, a nawet zaprzeszłe, ponieważ czas przyniesie oczyszczenie. Jeśli jeden fakt interpretuje się w tak różniący się sposób to jest pewne, że ktoś musi kłamać.

Inną pewną rzeczą jest to, że w przyszłości musi dojść do mocnej konfrontacji pomiędzy dwiema siłami, z których jedną nazywają prawdziwą, patriotyczną, tradycyjną, katolicką, szlachecką, a drugą demokratyczną, europejską, nowoczesną i wolnościową. Te dwie siły zmagają się być może zgodnie z wzorcem Hegla jako teza, antyteza w perspektywie tworząc syntezę, ale to jest mało prawdopodobne, ponieważ między Bugiem i Odrą jeśli się kłócą to korzysta na tym zawsze ktoś trzeci. Ku naszemu zaskoczeniu mogą to być po trosze Czesi, Słowacy, Litwini, Łotysze i Białorusini, którzy chętnie jako bliscy sąsiedzi nienaznaczeni obcością (jak na przykład Niemcy) będą bogacić się na zdesperowanych potomkach piastowskich.

Wiatry czasu są nam znane i nieznane, ale jeśli ktoś zasiał wiatr burza nadejdzie. Już nadchodzi. Prezydent, który pokłada większą nadzieję w siłach wyższych niż we własnym narodzie odwraca naszą uwagę od spraw konkretnych jakim żyje społeczność kierując ją w ezoterykę. Rząd całą siłą stara się przekonać jak wiele rzeczy już zostało zrobionych dla rodaków, dla narodu, dla historii. Ale zdezorientowani ludzie nadal są pozostawieni sami sobie z obietnicą, że ktoś się nimi zajmie. Biedne stada marzące o luksusach amerykańskich miliarderów budzą się w poczuciu upokorzenia i kładą się spać z mocnym postawieniem walki o lepsze jutro. Jutro się nie różni od wczoraj. Tak naprawdę pozostaną znowu z niczym. Głowa państwa zniknie w czeluściach historii jako odtwórca kiepskiej roli napisanej przez marnego scenarzystę. Rząd za chwilę zmieni premierkę na premiera. Nastąpią kosmetyczne zmiany i spadek popularności. Cała ta walka z przeciwnikiem napuszonym, kolosem na glinianych nogach jest groteskowa, jednak bardziej potrzebnej walki od tej o demokrację współczesny świat nie zna.


Z perspektywy Wielkiej Brytanii czy USA wiatry środkowoeuropejskie wydają się być zapewne lekkimi podmuchami, bo u nich jak wiało to ginęło mnóstwo ludzi. Na szczęście u nas i niech tak zostanie niech wieje, niech się zmienia, ale niech ofiary pozostaną przy życiu i zdrowiu, bo kto wie skąd może jeszcze zawiać i z jaką siłą. A sprawa Dantona niech będzie nigdy niepowtarzającą się historią.