środa, 13 kwietnia 2016

Jak wyglądają kary polityczne?

W grze politycznej podobnie jak w każdej innej grze społecznej za łamanie reguł otrzymuje się karę. Kara jest dotkliwą sankcją (w systemie prawnym), która powinna ukaranego albo postawić do pionu, albo tak mu dopiec, żeby nigdy się nie podniósł. Teoretycznie politycy za niestosowanie się do reguł gry również powinni ponosić karę. W takim razie jak ustalić rodzaj kary, jeśli scena polityczna jest podzielona na dwie części i w każdej obowiązują inne reguły gry. Czy rozstrzygnięcie problemu jest niemożliwe? Kiedy nie ma żadnych norm do przestrzegania - to wolno wszystko - zasady gry politycznej ustalane są przez jedną osobę. Pozostaje tylko głęboka wiara w nieomylność i uczciwość wszechwładnego. Biedne społeczeństwo kraju między Bugiem i Odrą w takiej sytuacji właśnie tkwi.

Kara jest pojęciem najlepiej zdefiniowanym w systemach prawnych. Niektórzy nawet twierdzą, że system prawny opiera się na karze. W poważniejszej refleksji kara jest bytem rzeczywistym, pierwotnym elementem życia społecznego. Innymi słowy bez kary nie ma społeczeństwa. Kara musi być i kara jest po to, żeby się jej bać. 





W grze politycznej kara nie działa. Nawet badacze problemu niechętnie publikują swoje wyniki. Kara polityczna jest, by tak rzec, tematem tabu - albo tak się tylko wydaje. Próbują nieliczni. Próbują Niemcy.
W książce Endstation Rücktritt!? Warum deutsche Politiker einpacken dwaj niemieccy socjologowie Pascal Beuckner i Frank Überall opisują na przykładzie niemieckim upadki polityków po roku 1949. Lektura obfituje w przykłady kar zastosowanych dla polityków. Najgorszą karą jest ustąpienie i odejście z polityki. Potem czasami zdarzają się kary z kodeksu cywilnego lub karnego. Za działalność polityczną karą jest potępienie społeczne.

W potocznym rozumieniu karami dla polityków są: odejście z polityki na zawsze albo na kilka dni. 

W starożytności karą, między innymi za złe uprawienie polityki, było wygnanie. Wyrok pozbawiał czci i honoru oraz najczęściej dopuszczał bezkarne zabicie banity, gdyby pojawił się na terytorium swego kraju. Banicja to nic innego jak nieinwazyjne oczyszczenie z toksyny. Możemy sobie pogdybać jak wyglądałby kraj, który banicję wprowadziłby 20 lat temu.  Kara obowiązywałaby dla tych polityków, którzy w oczach większości rodaków widziani byli za niebezpiecznych i niewiarygodnych. Gdyby tak było… Można pomarzyć. Jeden z wielkich prezesów odpoczywałby od przynajmniej 10 lat na Kurylach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz