sobota, 4 lutego 2017

Polityczne decyzje odczłowieczają naród. Oto przykład.

W jednym fakcie dotyczącym człowieka ukrywa się cała jego moralność i stosunek do drugiej osoby. To bardzo wrażliwa sprawa, ponieważ czasami oceniamy ludzi bardzo powierzchownie krzywdząc ich. Nigdy jednak nie przechodzimy obojętnie obok krzywdy, którą wyrządzają inni. Nawet jak udajemy, że nic się nie stało, że możemy o tym zapomnieć sprawa do nas powraca, odzywa się skryte w kieszeni sumienie. Sprawy nierozwiązane powracają do nas niczym bumerang  - znienacka, nieoczekiwanie. Czy chcemy czy nie chcemy stajemy w takiej sytuacji naprzeciwko złu
Jesteśmy świadkami tego, jak polski rząd odmówił pomocy dziesięciu chorym syryjskim dzieciom. Dziesięciu! Ten fakt mówi tyle: Oto rząd polski jest zły; nie w sensie fachowości, czy sprawności działania - jest zły ponieważ sprzymierzył się z siłami, które ZŁO tworzą. Ontologiczne zło wpisane w świat jest zawsze zamykające i odcinające. To jest motywem działania polskiego rządu - zamknięcie się i odcięcie od świata, zamknięcie oczu na to, co jest krzywdą i wyłganie się bliskimi sprawami, na przykład, że w kraju jest bieda, że w kraju ludzie umierają na raka. Otóż, tego zło potrzebuje, żeby móc się beztrosko rozprzestrzeniać i jeszcze strachu, bo strach jest diabelskim doradcą człowieka.

Nie przyjęcie 10 chorych sierot do 36-milionowego kraju, który jeszcze przed chwilą był prawie równorzędnym partnerem dla potęg europejskich jest ZŁEM. Chore dzieci doświadczone wojną w całym cywilizowanym świecie stanowią symbol okrucieństwa świata, z którym należy walczyć. Nie można pozwolić na pozostawienie ich samym sobie. Nie ma miejsca na strach, czy ewentualne pogróżki ze strony terrorystów. To jest pomoc dzieciom!  Nie ma racjonalnego wytłumaczenia przed decyzją odmowną. Decyzja, którą podjął rząd jest z gruntu przepełniona strachem i nienawiścią - oto dwie wspaniałe włócznie zła.

Jak w każdej grze istnieją pewne granice, które określają koniec gry i przejście w inny stan - tak w grze politycznej granicą, której przekraczać się nie powinno jest granica człowieczeństwa. Z drugiej strony ta granica jest nieustannie definiowana na nowo, zależnie od potrzeb krezusów. Możemy zadać sobie pytanie co się stanie z polskim rządem, jeśli nie przyzna się do błędu i będzie iść w zaparte, że to była dobra decyzja? Co się stanie z ludźmi, którzy żeby nie wpaść w dysonans poznawczy będą próbować uzasadniać decyzję rządu jako właściwą? Czy ta gra na moralności ludzi może przynieść dobre wyniki? Czy historia przed czymś nas nie przestrzega (oczywiście historia odnosząca się do tego problemu - historia Niemiec przedwojennych)? Czy nadal mamy być biernie uwikłani w działania niedojrzałych ludzi?