Nie istnieją zamysły ani ludzkie, ani nieludzkie, które nie uwzględniałyby zasad gry, według których obydwie strony a jedna to piszącego (Polaka), a druga czytającego (Polaka), nie pozwalałyby rozumieć reguł po swojemu. Principia mają znamię swojości, a kto o tym wie ten principia ma w garści. I przepaść dzieląca rodaków jest w łapach wiedzącego (Polaka) i zmienić może świat.
Wielkie
poruszenie obecnego czasu, ale także czasu przeszłego, bo wszak on był
bezpośrednią przyczyną burzy teraźniejszości, demaskuje błędy czasu
poprzedniego, bo ten trwał tylko po to, żeby go zdekonspirować i upublicznić.
Wzburzona fala targająca obserwowany świat staje się przedmiotem rozmiłowania
współczesnych, ponieważ na przekór poprzednim nie znoszą Obecni ani spokoju,
ani marazmu, ani apatii, ani niemocy, ani bezsilności, ani bierności, ani… zobojętnienia.
Obecni
nie są bezbronni a to dlatego, że w mają broń w każdej z możliwych kieszeni,
swoich na zamówienie szytych spodni. Dowiemy się po czasie, kiedy będzie już za
późno, czy poruszenie zaczęło się przed uszyciem spodni, czy spodnie zostały
uszyte, żeby wzmóc poruszenie.
I stojąc
tak naprzeciwko tego ubranego w spodnie Obecnego, nieprzygotowani na spotkanie,
pozostawieni na pastwę tak zwanego losu, choć wiemy, że los już został
zdefiniowany przez Obecnych i posiada takie znaczenie, którego stojący jeszcze
na własnej skórze nie doświadczył, klikamy nerwowo po świecie i umawiamy się na
cóż-póki-co-dające(?) spotkania. Tempus fugit, a wszelkie narzędzia wyciągane z
porciąt Obecnego wykrajają żywcem organy grup, środowisk, zespołów, załóg,
ekip, drużyn, wszelkich tworów wspólnotowych. Żadna legenda nie przekaże ni
apokryf teraźniejszości nie przemówi do przyszłych, bo przyszłych jeszcze, jak
mówi wiarygodne źródło, nie ma w teraźniejszych. Szachy się skończyły i
przyjdzie oczekiwać na wiosnę jesieni patriarchy.
Bezwzględność
chwili polega głównie na tym, że od chwili uciec nie można i tym samym od
Obecnego uciec nie sposób, bo nawet jak do krajów zamorskich to też nie wiemy
czy na spotkanie nie wyjdzie Obecny w spodniach uszytych na miarę. Rozgrywanie
partii jest nieodzowne, nieuchronne od nowa i od nowa, i nie-do-wygrania, i nie
do wieczora, bo jutro od początku, apiać, żeby już wystylizować język na
bardziej poprawny, to samo. I krzyczeć tylko, drzeć się pozostało z wielkim
pytaniem, według jakich my reguł gramy. Czy moglibyśmy za przeproszeniem to
gdzieś wyguglać?
Proroczym
duchem tchnięci, w podniosłym momecie dostrzegamy zasadę bardzo starą,
przekładaną na różne języki świata w różnym czasie, zasadę naszych przodków, a
więc uświęconą tradycją - zasadę zwaną prawdem dżungli. Jednak, żeby nie zostać
posądzonymi o trywializm należy odkrycie
to przypasować do Obecnych nie po to, żeby opisać stan rzeczy, ale po to, że
nauczyć się szybko nowych reguł gry, żeby nie podpaść panu Zbyszkowi i nie mieć
przyjemności odradzać się na nowo z człowieka przeszłego na człowiek Obecnego.
Ta gra polega chyba na tym, żeby fantastyczny świat maszyn wdrożyć przykładnie
w życie wspólnoty nadwiślańskiej i popatrzeć, poobserwować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz