piątek, 25 marca 2016

Komedia grana świętością

Pukają święta do drzwi i w polityce pojawia się jakość rzadko używana w tej grze, a mianowicie świętość. 25 marca obchodzi się Dzień Świętości Życia, w roku 2016 przypada to akurat w Wielki Piątek i w przeddzień tego święta politycy postanowili sobie poużywać. Dla polityków nie ma świętości ani w wymiarze starotestamentowym (świętość przypisana jest Bogu jako jego atrybut), ani w wymiarze nowotestamentowym (świętość towarzyszy szczególnym czynom i postawie człowieka), ani w wymiarze posoborowym (świętość jako wyraz miłości Boga i bliźniego). Politycy wszystko traktują jednakowo, każdy element rzeczywistości czy to sacrum czy profanum jest elementem gry politycznej.


 Żywym symbolem świętości niewątpliwie dla dużej części świata jest papież. Nasze szczęście, że doczekaliśmy wyjątkowego, odważnego i nieprawdopodobnie skromnego papieża Franciszka. Osoba papieża nie jest przedmiotem naszego rozważania, a zatem pozostawimy ten krótki opis mając pełną świadomość, że moglibyśmy napisać niejedną pracę habilitacyjną na ten temat.
Wracamy do gry politycznej rozgrywającej się w Polsce w marcu 2016 roku. Dla uproszczenia uznajmy, że w rozgrywce biorą udział dwie strony rząd i reszta, czyli opozycja taka i owaka. Po okresie narastającej polaryzacji pomiędzy zwolennikami jednej i drugiej opcji dochodzi do ruchu przedziwnego, ale znanego wszystkim  graczom z wcześniejszych zagrywek. Oto strona rządowa przemawia do swojego elektoratu, językiem, który dobrze znany jest temu elektoratowi jak sygnał do działania. Kiedy jeden z polityków mówi, żeby zaprzestać sporów i wojen politycznych to znaczy, że powinno rozpocząć się hejtowanie. Dla opozycji są to puste słowa, bo wyrzucone z kapelusza, bez żadnego uzasadnienia, ani bez przekonania, że są prawdziwe. 

Mamy oto zagrywkę bardzo skomplikowaną, spróbuję opisać ją z jednym zdaniu: W imię świętości (papieża Franciszka) wzywam po rozejmu opozycję, jednocześnie daje sygnał do walki własnemu elektoratowi i przewiduję, że opozycja zdemaskuje mój fałsz, a mój elektorat właściwie odczyta moją fałszywą negację. Nie udałaby się ta figura gdyby nie wsparcie na świętości. Niemożliwe byłyby do wypowiedzenia te słowo w kontekście przyjazdu prezydenta Obamy, misia Pandy, czy Angeliny Jolie.
Innymi słowy możemy powiedzieć doskonałe zagranie. Z historii pamiętamy takie zdarzenia, które w imię świętości wspaniale ustawiały przeciwników politycznych na straconej pozycji. Czym to się kończyło? Też wiemy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz