Najlepiej
na świecie jest być Danią, Szwajcarią i Norwegią. Dania jest najbardziej
zadowolonym z życia krajem świata (według Wskaźnik zadowolenia z życia (ang.
Satisfaction with Life Index, SLI)). Szwajcaria jest najszczęśliwszym krajem na
świecie (według Światowego Indeksu
Szczęścia zleconego przez ONZ). Norwegia zajmuje pierwsze miejsce na liście
krajów, w których chciałoby się żyć (według raportu ONZ).
Polska
przechodzi przeobrażenia. Być może historia nazwie je rewolucją, być może nazwie ten czas czasem dobrej zmiany, być może historia będzie
chciała zapomnieć o tym, że był rok 2015, 2016. Nie znamy oceny jakiej będą
podlegać nasze czasy, ale wiemy jak możemy ocenić XX wiek i co zrobić, żeby nie
powtórzyć zapaści lat powojennych. Polska nie jest ani Danią, ani Szwajcarią,
ani Norwegią, a zatem najlepiej nie jest. Polska ma swoją tradycję gospodarności i tradycję niegospodarności.
Wielu
dziennikarzy przebąkuje, że znajdujemy się w okresie kiedy znowu dobrym
rozwiązaniem dla rozwijających się państw jest upaństwawianie i szczególna
opieka najbardziej pokrzywdzonych zbyt szybkim tempem życia obywateli. Słowo
upaństwowienie pada często na przemian z nacjonalizacją jako przeciwwaga
prywatyzacji. Prywatyzacja zdaniem tychże szerokich kręgów nie przyniosła nic
dobrego, więc jest zła sama w sobie. Proces prywatyzacji sprzyjał wylęgowi
złodziei, zdrajców i kapusiów.
Obecna
polityka realizowana przez większość rządów europejskich opiera się na
strategiach pijarowskich, które umożliwiają realizację przedsięwzięć pod
przykrywką dobrej kampanii propagandowej. Polska nie jest wyjątkiem. Niestety
większość rządów nawet jak nie rozumie na czym polega rozwój gospodarczy kraju
to ma specjalistów, którzy wyjaśnią co i jak, ewentualnie opozycja nie pozwala
na robienie gigantycznych błędów. W Polsce rząd nie ma żadnych hamulców.
Koszmarem mogą okazać się konsekwencje niedouczenia ministrów.
Nie chcę
się powoływać na całą, wielką lewicową literaturę dotyczącą upaństwowienia
(wszak to lewicowcy znają ten temat na wylot!) wskażę tylko mały artykulik
Adama Próchnika z 1937 roku o rozróżnieniu upaństwowienia i uspołecznienia.
"Uspołecznienie
a upaństwowienie to nie jest bynajmniej to samo. Socjalizm nie dąży wcale do
upaństwowienia, ale do uspołecznienia. Jest zbyt wielkim uproszczeniem zadania,
jeżeli się socjalizm i etatyzm pod jeden
stawia strychulec. Uspołecznienie i upaństwowienie mają tyle z sobą wspólnego,
że są to dwie formy usunięcia własności indywidualnej dóbr o charakterze
ogólnym."
Z dobrze
poinformowanych źródeł wiadomo, że wielkim wrogiem demokracji liberalnej, czy
nawet inaczej mówiąc demokracji proceduralnej jest etatyzm. Traktowany pijarowsko etatyzm da się przeformułować na hasła o większej ilości miejsc pracy, większej kontroli nad strategicznymi obszarami
gospodarki. W praktyce będzie to wyglądać tak jak wyglądało to kiedyś na
terenach polskich w niezbyt odległej przeszłości. Etatyzm w praktyce był upadek
gospodarki. Na zakończenie pytanie retoryczne: Czy do takich tradycji chcemy
wracać, my Polacy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz