piątek, 11 marca 2016

Argumenty stron


Szukam dobrych argumentów, a nawet zwykłych...


Wchodzę na Facebooka, mam wielu znajomych, więc znajdę interesujące mnie zagadnienie, a mianowicie przedstawiane argumenty polityczne (zarówno te za jak i przeciw i odwrotnie). Napotykam na zdjęcie jednego z urzędujących ministrów opisane: Prawniczy nieuk, polityczny krętacz. Pod zdjęciem kilka komentarzy wskazujących niechęć do ministra. Tracę chwilkę argumentu żadnego nie znajduję. Idę dalej. Na pierwszy rzut oka może będzie pierwszy argument. Na filmie młoda pani poseł z ugrupowania opozycyjnego, jak dla mnie przyzwoicie ubrana, na dole podpis: 1000 rzeczy, których nie pokażą reżimowe media. Przechodzę niżej do komentarzy licząc na błyskotliwą ripostę, a tam: Kto to wpuścił do sejmu? Co to za stwora? Kto na to coś oddał głos? P.S; Piszę; stwora; to; co, bo wierzyć się nie chce, że to istota ludzka jest. Post scriptum służy wyjaśnieniom, a więc autor wyjaśnił dlaczego użył argumentu ad personam. Szczerze mówiąc nie na to liczyłem, ale nie będzie zaliczamy, że to beznadziejny merytorycznie, jednak argument (tak przynajmniej chciałby Schopenhauer). 




Optymistycznie brnę dalej w gąszcz wpisów i znajduję zdjęcie z wieloma posłami partii opozycyjnej, każdy z nich ma kartę, a na kartce wypisane sa afery: autostradowa, stoczniowa, amber gold i inne. Ups… myślę, gruba sprawa i zobaczę teraz gorącą dyskusję internautów. Obrazek dostał ponad 50 lajków, ale komentarze są tylko trzy: Wychłostać ich, odebrać mienie, wlożyć do komory gazowej. - taki historyczny argument, może wzbudzający odrobinę strachu, dalej: SPECIALUSCI PO ? ! - niestety tego argumentu nie rozumiem i ostatni:
Mam nadzieję ze zostaną rozliczeni i za afery poniosą karę…  Czuję się, źle. Żaden z argumentów nie jest poparty nawet minimalną umiejętnością samodzielnego rozumowania, a z drugiej strony każdy z argumentów nasączony jest sporym ładunkiem emocjonalnym.

Jestem osobą niezwykle wrażliwą i empatyczną, nad czym czasami ubolewam. Jestem też osobą rozumną, dobrze wykształconą. Przeglądam swojego Facebooka i kiedy powoduje mną rozum to ogarnia mnie stan totalnego wyjałowienia. Czytam i nie rozumiem. Natomiast kiedy powoduje mną wrażliwość serca zapadam w stan przygnębienia. W autentyczny sposób potrafię się zidentyfikować z pełnymi goryczy ludzi, którzy czują się oszukani, czy inaczej zrobieni w balona przez poprzednie rządy. To rozdarcie nie pozwala mi na zajęcie jednoznacznego stanowiska. Wiem, że ludzie powodowani emocjami są bardzo niebezpieczni i liczę się z tym, że być może będę musiał wyjechać z kraju z całą rodziną w razie zamieszek. Z trzeciej strony nie rozumiem dlaczego politycy wykorzystują słabość ludzi do emocjonalnego traktowania problemów społecznych zamiast sukcesywnie je rozwiązywać, bo przecież po to są…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz