czwartek, 12 czerwca 2014

Poważna gra polityczna dziennikarzy

Czołowe tygodniki społeczno-polityczne w Polsce (kolejność przypadkowa): Newsweek, Wprost, Polityka, Do Rzeczy, W Sieci po wizycie Obamy w Polsce i hucznie obchodzonym święcie pierwszych wolnych wyborów (teraz już należy pisać częściowo wolnych) różnie sprawę relacjonują. Ogólnie panuje przyjemna atmosfera. Gra jednak toczy się o ludzkie dusze, więc każdy ma swój sposób.

W Newsweeku Tomasz Lis zaczyna od sensownej równowagi we wszechświecie i kończy fantastycznym stwierdzeniem, że „już dwa mistrzostwa wygraliśmy”. Przy okazji możliwości (albo i musu) wypełnienia słowami całej strony, wypełnia ją faktami mało znaczącymi, wspomina Roberta Kagana, Dwighta D. Eisenhowera i kilkakrotnie używa liczby 25. Redaktor naczelny „jaja sobie robi”. Trudno komentować tekst, który jest nie ma temat. Tytuł „Stało się, Polsko, stało się” bardziej odwołuje się do zbliżających się mistrzostw w Brazylii niż do rzetelnego pisania za pieniądze.

Wprost o Obamie nie napisał, nie było sprawy. Przyleciał i poleciał. Ciekawsze jest szpiegostwo, układy i spiski od oficjalnej polityki.

Po lekturze Janiniy Paradowskiej wiem, że nasz prezydent jest uparty; wiem, że pierwszy tydzień czerwca 2014 roku może przejść do historii i autorka to dokumentuje i wiem, że – a to zabawne – Anna Zalewska udawała Joannę Szczepkowską. Nie wiem dlaczego mam wiedzieć o posłance grającą rolę aktorki. Nie obchodzą mnie takie małe rzeczy, że nieuchwytne jak ulotka.

Do Rzeczy - artykuł Pawła Lisieckiego nawiązuje do polskiej szkoły wspaniałych przemów dydaktycznych. Niestety smród dydaktyczny jest nie do ścierpienia. Ta gra o tym, kto popełnia jaki błąd w ustach dziennikarza bawi czytelnika.

Z tygodnika W Sieci dowiedziałem się, że Lis i Gugała dostali nagrody, a Karnowscy czekają na swoją władzę. Ot i dziennikarstwo – plotkarstwo. Natomiast cytowany przez Piotra Skwiecińskiego Churchill „z pewnością to jest koniec tragicznego dla niej początku” – rzecz o Ukrainie, powala z nóg. Dziennikarze lubią rzeczy ostateczne. Kto ich nie lubi.

W tym tygodniu rywalizację moim zdaniem wygrała jednogłośnie Janina Paradowska. Gdyby nie wstawka o aktorzeniu aktorki byłby to wyśmienity komentarz dziennikarski do ostatnich wydarzeń. Pozostali grają jak mogą. Ponieważ mogę pozwolić sobie na analogię z piłką nożną to stwierdzę, że polscy dziennikarze grają tak jak polscy piłkarze, wszyscy zdobywają mistrzostwa świata, ale nie w tej dyscyplinie do której są zapisani.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz