środa, 10 września 2014

Konflikt polityczno-militarny - gra z wieloma rozwiązaniami.

Stoją przed nami szachy. Naprzeciwko siedzi przy stole dwóch zawodników, którzy spotkali się tu i teraz, żeby zagrać ze sobą. Każdy przyniósł ze sobą własną motywację, własne doświadczenie i własną wytrzymałość psychiczną. Jakkolwiek nie będziemy się temu przyglądać to zawsze mamy dwóch zawodników (nawet jeśli jeden z nich jest zespołem ludzi o niejasno wytyczonej hierarchii). Naprzeciwko tego, którego imienia wypowiadać nie wolno jest sztab ludzi Unii Europejskiej, prezydent USA i szefostwo NATO.

Źródłem konfliktów jest obiektywna sprzeczność interesów. Interesem USA i UE jest wzbogacanie się. Interesem tego, którego…, a zarazem najbogatszego człowieka na ziemi nie jest wzbogacanie się, ponieważ on wszystko już ma. Jego interesem jest przejście do historii tak jak Iwan Groźny (dostał baty pod Pskowem) czy Piotr Wielki (ten car zaczął po cichu przygotowywać Rosję do aneksji Polski). Czy kogoś tak zmotywowanego można zatrzymać? Raczej nie! Jedyną drogą jest konfrontacja sił!

Rosja jak nigdy dotąd od czasów Wojny Ojczyźnianej nie czuła takiej siły. Naród nie miał poczucia przynależności do Wielkiej Rosji od czasów zimnej wojny. Balon został nadmuchany i nie sposób wypuścić tak szybko z niego powietrza.

Rozwiązanie konfliktów nie z Rosją, ale z tym, którego imienia nie wolno wypowiadać nie może być próbą negocjacji win-win. Myślenie kategoriami kompromisu w tym wypadku nie odniesie żadnego pożądanego celu. Należy przyjąć historyczną naukę od wielkich przywódców. Jechać do Moskwy w celu oddania hołdu wielkiemu przywódcy i w tym samym czasie zaatakować ze wszystkich stron. W pierwszej kolejności odebrać Krym i ziemie zagrabione na Ukrainie. Czy taki scenariusz jest możliwy? Raczej nie, ale pomarzyć wolno.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz